Myślałam, że moje dorosłe życie będzie wyglądało trochę inaczej. Tak jak moich koleżanek, które robią fajne rzeczy i dostają za to porządne pieniądze. Nie wiem, może brakuje mi szczęścia albo nie mam siły przebicia.
Prawda jest taka, że nigdy nie zarabiałam w taki sposób, jaki chciałam. Zawsze to były jakieś mało ciekawe rzeczy, które na nikim nie robiły wrażenia. Nie doceniałam tego, co mam i dopiero teraz przejrzałam na oczy.
Muszę pilnie znaleźć coś nowego i na razie mam tylko jedną konkretną ofertę.
Na moje CV nikt nie reaguje, ale znajoma zaproponowała mi posadę w firmie jej rodziców. Zajmują się produkcją mięsa i szukają kogoś sprytnego do jego rozbioru. Miałabym obierać, kroić i dzielić na porcje.
Zobacz również: Praca po koronawirusie. 13 zawodów, którym bezrobocie na pewno nie grozi
Same przyznacie, że nie jest to wymarzona fucha. Zwłaszcza dla dziewczyny, która zawsze chciała pracować w branży urodowej. Jakiś salon kosmetyczny albo spa. Zamiast tego mam patroszyć kurczaki i obcinać świnkom nogi.
Wiem jak to niedorzecznie brzmi, ale taka jest moja rzeczywistość. A waham się tylko dlatego, że oferują stałe zatrudnienie i całkiem przyzwoitą pensję. O wiele wyższą, niż kiedykolwiek miałam. I to od zaraz.
Doradźcie mi coś. Myślicie, że powinnam się zgodzić?
Ola
Zobacz również: 10 zawodów, w których zrobisz furorę bez magisterki