W zeszłym miesiącu zaczęłam pracę w nowej firmie. Bardzo zależało mi na tej pracy, bo pensja przyzwoita i w dodatku na rozmowie kwalifikacyjnej złapałam nić porozumienia z szefową. Bardzo fajna kobieta. Kiedy zadzwoniła do mnie i powiedziała, że zaprasza do współpracy, byłam przeszczęśliwa.
Ogólnie w mojej firmie jest dwóch prezesów. Ona i jeden facet, pan Z. Byłam ciekawa, jaki on jest, bo akurat kiedy miałam rozmowę i byłam przyjmowana do firmy, on przebywał na zwolnieniu lekarskim. Poznałam go więc nieco później.
Kiedy po jego powrocie moja szefowa zaprosiła mnie na spotkanie zapoznawcze z nim, od razu zwróciłam uwagę na to, że on mnie zlustrował od stóp do głów. Poczułam się z tym dziwnie, jak towar w sklepie. Przedstawił się, chwilę porozmawialiśmy o moim doświadczeniu z poprzednich firm i wyszłam.
Zobacz także: Zazdroszczę życia mojej przyjaciółce
Od tamtej pory za każdym razem, kiedy jestem w pracy (przychodzimy tam w systemie hybrydowym, czyli częściowo pracujemy z domu, częściowo z firmy), on mi się przygląda. Dosłownie czuję jego wzrok na sobie, na swoim biuście. Często uśmiecha się do mnie i puszcza oczko. Zastanawiam się, jak mam to odbierać.
Czy on mnie podrywa?
Kornelia