Nie mam najlepszych relacji z moją teściową. Nie dogadywałyśmy się jeszcze przed ślubem, a to było 4 lata temu. Od tamtej pory nasze wzajemne stosunki tylko uległy ochłodzeniu i w dużej mierze jest to jej wina. Do wszystkiego się wtrąca, wszystko krytykuje, o wszystkim sama chce decydować. Doprowadza mnie to do szewskiej pasji, ale zawsze staram się załagodzić sytuację, zbyć coś śmiechem lub po prostu przemilczeć. Taki mam charakter, nie jestem konfliktowa.
Jednak ostatnio matka mojego męża wyjątkowo wystawia moją cierpliwość na próbę. O ile krytykuje mnie, moje umiejętności kulinarne czy mój gust to jeszcze mogę przeboleć, o tyle wtrącania się w dietę mojego dziecka chyba już nie jestem w stanie zaakceptować.
Zobacz także: Mąż upiera się na podwójne imię dla syna. Zgodzić się?
Chciałabym, żeby córka omijała cukier szerokim łukiem, dlatego poprosiłam rodzinę i przyjaciół, żeby nie dawali jej słodyczy. Teściowa jest jednak głucha na te prośby i za każdym razem, kiedy ona odwiedza nas lub my ją, wita Marysię czekoladą lub batonem. W dodatku zamiast zdecydować się na jakąś zdrowszą alternatywę to ona kupuje najgorszy produkt, napakowany „witaminą E” i polepszaczami. Widzę, jak Marysia się cieszy z tych słodkości, więc nie robię jej przykrości i tego nie zabieram, ale naprawdę nie chcę, żeby ona dostawała takie prezenty.
Mąż ma taką pracę, że często wyjeżdża i tygodniami nie ma go w domu, więc nie jest w stanie wpłynąć na matkę. Zastanawiam się, w jaki sposób zakazać teściowej dawania słodyczy Marysi. Ona już wie, że tego nie pochwalam, a i tak robi swoje.
Czy zwrócić jej na to uwagę ponownie czy przemilczeć sytuację i po prostu wyrzucać te słodycze do kosza za jej plecami?
Kamila
Czy Kamila powinna powiedzieć teściowej wprost, aby ta nie kupowała wnuczce niezdrowych słodyczy?