Pochodzę z wierzącej, praktykującej rodziny. Moi rodzice nie są oczywiście żadnymi fanatykami religijnymi, po prostu codziennie się modlą i co tydzień chodzą na mszę. Ja od kilku miesięcy nie mieszkam z nimi pod jednym dachem (wyprowadziłam się do miasta obok) i od dłuższego czasu nie chodzę na msze. Nie z lenistwa. Ze złości na to, co obecnie wyprawia się w polskim kościele i jakie podejście do ludzi, a przede wszystkim do kobiet, mają księża. Nie chcę brać udział w tym zakłamaniu, choć nie przestałam wierzyć w Boga.
Zobacz także: Matura z religii? Taki egzamin może pojawić się już za 3 lata
Wiem, że dla moich rodziców byłby to cios, gdyby dowiedzieli się, że nie chodzę co niedziele na mszę. Kiedy dzwonią do mnie tego dnia, okłamuję ich, że idę się pomodlić wieczorem lub że na mszy już byłam (bo zawsze o to pytają). Kiedy z kolei jestem u nich tego dnia na obiedzie, zawsze rozplanowują to tak, żebyśmy poszli do kościoła we trójkę. Zagryzam wtedy zęby i oczywiście idę, ale bardzo źle się z tym czuję.
Nie chcę być hipokrytką, nie chcę ich okłamywać. Chciałabym im powiedzieć, za co jestem zła na kościół, choć wątpię, by oni to zrozumieli. To dla nich byłby cios.
Przyznać im się, że przestałam chodzić na msze co tydzień?
Alicja