Mam 28 lat, siostra 20. Różnica wieku jest spora, ale dogadujemy się ze sobą bardzo dobrze. Ona od zawsze widziała we mnie wzór do naśladowania. Wszystko uległo zmianie po maturze, kiedy zmieniła środowisko znajomych. Poznała kilka nowych osób i zafascynowała się tatuażami.
Trudno było mi patrzeć, jak moja śliczna, delikatna Zuza nagle szpeci swoje ciało ogromnymi dziarami. Jej pierwszy tatuaż to był smok na udzie. Nic małego, subtelnego, czy dziewczęcego. Ogromny smok. Kolejnym wzorem była czaszka na żebrach.
Polecamy także: Tatuaż z błyskawicą. 10 miejsc na ciele, gdzie będzie wyglądał idealnie
Nasi rodzice jeszcze wtedy nie wiedzieli o tych jej tatuażach, bo nosiła wtedy długie spodnie i swetry. Któregoś dnia przyznała im się jednak, że jest wytatuowana w tych dwóch miejscach i zapowiedziała, że na tym nie poprzestanie.
Jestem załamana tym, że robi ze swojego ciała brudnopis. W planach ma podobno wytatuowanie sobie całych rąk. A potem zobaczy… Może dojdą plecy, może klatka piersiowa, może łydki…
Wiem, że to jej decyzja, jej ciało i to ona ma się sobie podobać, ale martwię się, kogo ona z siebie robi… Nie mam nic przeciwko tatuażom, choć sama nie mam ani jednego, ale przecież można wybierać delikatniejsze, mniejsze wzory. Po co od razu takie mazidła…
Powiedzieć jej, że się szpeci?
Nikola