Najważniejsze pytanie jeszcze nie padło, ale mam dosyć dobrze rozwiniętą intuicję i czuję w kościach, że wreszcie to się wydarzy. Jesteśmy ze sobą od ponad roku, a oboje mamy swoje lata. On skończy za chwilę 30, a ja 28.
Zobacz również: LIST: „Chłopak namawia mnie na wspólne mieszkanie. Dopiero się zaręczyliśmy”
Są też inne sygnały, które świadczą o jego zamiarach. Jeśli mam strzelać, to pewnie oświadczy się w walentynki. Z jednej strony nie mam wątpliwości, bo naprawdę go kocham. Z drugiej - nasz związek jest jednak dość nietypowy.
Wygląda zupełnie inaczej, niż w przypadku moich znajomych, którzy mieszkają ze sobą przez lata.
My nie spędziliśmy na osobności nawet jednej doby. Ja siedzę u rodziców, on ma współlokatora, a na wakacjach byliśmy większą grupą. Widzę plusy tego, bo przynajmniej nie kłócimy się o przyziemne sprawy.
Zobacz również: Chciałabym, ale boję się zamieszkać z chłopakiem. Rodzina mi nie wybaczy
Ale one wreszcie przyjdą i nie bardzo wiem, jak sobie poradzimy. Co z podziałem obowiązków? I czy będziemy umieli żyć ze sobą 24 godziny na dobę? Chyba warto byłoby to sprawdzić, ale czasu coraz mniej.
Najrozsądniej będzie się zgodzić i wynająć coś razem przed ślubem. Ale jeśli nie wypali, wtedy nie chciałabym odwoływać zaręczyn, o których wszyscy już wiedzą. Czasami mam wrażenie, że dorosłość mnie przerasta.
Co mi doradzicie? Czy powiedzieć "tak" chłopakowi, z którym nigdy nie mieszkałam?
Iwona
Zobacz również: Jedna najbardziej irytująca rzecz, którą robisz po zamieszkaniu z chłopakiem