Moja historia zaczyna powoli przypominać "Modę na sukces". Sama nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Kiedyś narzekałam, że w moim życiu wszystko jest takie przewidywalne, a nawet nudne - teraz chciałabym do tego wrócić.
Zobacz również: Czy facet ma prawo zerwać zaręczyny? W życiu o czymś takim nie słyszałam
Prawie wyleczyłam dawne rany, a tu temat niespodziewanie wraca. I to z czyjej inicjatywy... W skrócie: 3 lata temu zaręczyłam się, rok później miał być ślub, ale na kilka tygodni przed weselem pan młody zwiał.
Nie z byle kim, bo z moją zaufaną koleżanką. Dziś nawet nie przejdzie mi przez usta słowo "przyjaciółka".
Minęło trochę czasu i chociaż było ze mną bardzo źle psychicznie, to jednak udało mi się podnieść. Ostatnio zaczęłam nawet nowy związek, także jestem dobrej myśli. Chciałabym raz na zawsze zapomnieć o przeszłości.
Zobacz również: Rozbiłam związek koleżanki miesiąc przed ślubem. Nie chciałam być ostatnią panną
Ona jednak wciąż się odzywa. Dziewczyna, która zabrała mi (prawie) męża, teraz robi podchody. Najpierw przez znajomych, a ostatnio zwróciła się bezpośrednio. Chce odbudować naszą relację i zależy jej na moim przebaczeniu.
Chyba poniosła ją świąteczna atmosfera, żeby wyskoczyć z czymś takim. Normalnie pewnie kazałabym jej spadać na drzewo, ale gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl: po co to dalej ciągnąć i mieć wrogów? Do eks już nic nie czuję, znalazłam lepszego.
Także nie wiem. Biję się z myślami i mam tylko jedno pytanie - czy dla świętego spokoju powinnam jej wybaczyć?
Edyta
Zobacz również: Rozstałam się z narzeczonym, ale nadal muszę z nim mieszkać