Starałam się za bardzo nie mieszać w ich sprawy i przez wiele lat to mi się udawało. Nadszedł jednak moment, kiedy wypadałoby się odezwać. Tym bardziej, że o interwencję poprosił mnie zdesperowany syn.
Zobacz również: Siostra twierdzi, że nie stać jej na dziecko. Według mnie to tylko wymówka
On jest bardzo rodzinny i zawsze mówił, jak bardzo chciałby mieć dzieci. Był przekonany, że po ślubie to tylko kwestia czasu. Od 2016 roku minęło już jednak sporo czasu, a jego wybranka raczej się do tego nie spieszy.
Ciągle go zbywa i obiecuje, że za rok spróbują. Tak mi powiedział.
Nikogo do rodzenia nie mam zamiaru zmuszać, bo nie taka rola teściowej. Zastanawiam się jednak, czy nie zagrać z nią w otwarte karty. Poruszyć wreszcie temat, który tak bardzo boli mojego jedynego syna.
Zobacz również: Mój mąż jeszcze nie wie, że nie chcę mieć dzieci. Oszukałam go?
Jemu się nie udało, to może mnie powie coś więcej? Nie chcę wywierać na niej presji, bo macierzyństwo z przymusu to jakiś horror. Chcemy tylko wiedzieć, co jej chodzi po głowie. Synowi tego nie wytłumaczyła.
Dał mi zieloną kartę, a wręcz poprosił. Mamo, pogadaj z nią, bo może ja coś źle robię. I co ja mam w tej sytuacji zrobić? Chciałabym się trzymać z daleka, ale jako matka nie mogę udawać, że nie widzę problemu.
Myślicie, że powinnam z nią porozmawiać? Spokojnie, bez osądzania i radzenia. Po prostu, żeby sytuacja była jasna.
Barbara
Zobacz również: Rok temu wzięłam ślub. Wszyscy się dziwią, że jeszcze nie jestem w ciąży