Nie jestem wojującą ateistką. Chyba nawet bym się tak nie nazwała, bo czasami myślę, że coś tam musi być po drugiej stronie. Nie wiem, czy Bóg, a może bardziej jakaś siła. Instytucjonalna religia dawno przestała mnie interesować.
Zobacz również: Kościół zaostrza wymagania dla rodziców chrzestnych. Lista wymagań jest naprawdę długa
Możecie nazwać mnie dwulicową, ale pomimo wątpliwości starałam się do tej pory nie wychylać. Chyba jak większość Polaków. Przyjmuję kolędę, wzięłam ślub kościelny, posyłam dzieci na religię. A gdyby tak z tym skończyć?
Nie chcę wypowiadać Kościołowi wojny, bo nic złego mi nie zrobił.
Przyznam jednak, że coraz bardziej męczą mnie ten tematy. U córki zaczęły się przygotowania do komunii, co tylko przyspieszyło ten proces. Ostatnie wydarzenia też mają znaczenie, bo decyzja TK nie wzięła się znikąd.
Zobacz również: Nazywają mnie dwulicową. Jestem niewierząca, a posyłam dziecko do komunii
Z jednej strony chciałabym żyć w zgodzie z własnym sumieniem i już dłużej nie udawać. Ale z drugiej - oczywiście boję się reakcji. Rodziny, szkoły, nauczycieli, parafii.
Większość ludzi przystaje na to, jak jest i nic z tym nie robi. Z wygody, dla świętego spokoju, czasem dla zachowania tradycji. Ja doszłam do wniosku, że wcale tego nie potrzebuję. A równocześnie coś mnie powstrzymuje.
Myślicie, że powinnam się wreszcie odważyć i wypisać dzieci z religii?
Natalia
Zobacz również: Tego polskie dzieci uczą się na religii. Włos się jeży na głowie