Mama wiele razy mówiła, żeby cudzego nie ruszać, ale znalazłam się w takiej sytuacji, że sama już nie wiem. Ciągle trafiam na jakichś palantów. O żadnym poważnym związku nie ma mowy, bo zanim do czegoś dojdzie, to dochodzę do wniosku, że to frajer. Tym razem jest trochę inaczej. Łukasza znam już jakiś czas. Nigdy nie spotkaliśmy się w cztery oczy, ale trochę o nim wiem. Teraz on wyraźnie daje do zrozumienia, że jest mną zainteresowany.
Zobacz również: Czy przyjąć oświadczyny faceta, który formalnie wciąż jest żonaty?
Spotykamy się bardzo często na siłowni. On pakuje, ja obok jeżdżę na rowerku lub biegam na bieżni. Miło nam się rozmawia na każdy możliwy temat. Jest przypakowany, ale to nie typowy mięśniak. Ma mózg i potrafi z niego korzystać. A to naprawdę rzadkość... Na początku to były niezobowiązujące rozmowy, ale wyszło na to, że jest żonaty. I to jest właśnie ten problem.
Nigdy jej nie obgadywał i nie narzekał, ale przyznał mi się, że planuje się z nią rozstać. Znudzili się sobie, już nie potrafią rozmawiać, a on marzy o innym życiu. Nie drążyłam tematu, bo to nie moja sprawa. Dalej widywaliśmy się na siłowni, rozmawialiśmy, kilka razy odwiózł mnie do domu. Ostatnio zaproponował, że mnie odwiezie, poczeka aż się przebiorę i zaprasza mnie na kolację. Normalnie poszłabym w ciemno, ale to trochę inna sytuacja.
Zobacz również: 7 faktów, które musisz zrozumieć, jeżeli jesteś jego kochanką
Wiem, że gdzieś tam jest jego żona. Może go już nie kręci i to tylko formalny związek, ale mam opory przed tym, żeby się z nim spotykać w takim charakterze. To już nie będzie znajomość z siłowni, ale normalna randka! Czy wypada iść z żonatym facetem do restauracji? W głębi duszy wiem, że to trochę nie fair wobec tej drugiej kobiety, ale naprawdę mi się podoba.
Nigdy nie odważyłabym się wchodzić pomiędzy kochających się ludzi. On daje mi do zrozumienia, że z żoną łączy go już tylko papierek. Mieszkają razem, ale nic z tego już nie będzie. Nie mają też dzieci. Czy umawiając się z nim i być może spotykając się dalej, naprawdę kogoś bym skrzywdziła? Wydaje mi się, że przede wszystkim siebie, bo straciłabym szansę na coś, co dobrze wróży...
Na razie zwlekam i mówię mu, że powinniśmy dać sobie czas. Ale na co? Nie rozwiedzie się z nią z dnia na dzień. Co ja powinnam zrobić, żeby nie mieć wyrzutów sumienia? Wejść w to?
Marlena
Zobacz również: Na widok obrączki tracę rozum. Niechący rozbiłam już 3 małżeństwa