Bądź sobą, słuchaj własnego serca, nie oglądaj się na innych - ileż to razy słyszałam podobne hasła i nawet w nie uwierzyłam. Fajnie brzmią, bo zakładają, że zawsze masz rację i podejmujesz najlepsze dla siebie decyzje. Czyżby?
Zobacz również: Zakochałam się w nieodpowiednim facecie. Chodzi o jego zawód
Prawdziwe życie jest jednak nieco bardziej skomplikowane, o czym przekonuję się na każdym kroku. Co nie zmienia faktu, że jestem piekielnie uparta i zazwyczaj nie słucham rad. Od razu wydają mi się podejrzane i postanawiam zrobić wszystkim na złość.
Czy tak jest z moim aktualnym związkiem?
Od początku wszyscy mieli do niego jakieś "ale". Że za niski, zbyt pulchny, mało zaradny, dziwny, małomówny i cała litania zarzutów. Możecie sobie wyobrazić, jak może na to zareagować szaleńczo zakochana dziewczyna.
Zobacz również: Cała rodzina udaje, że mój chłopak nie istnieje. Wszędzie chodzę sama
Byłam wściekła, gdy ktoś próbował mi radzić. Decydować za mnie. Zniechęcać. Ale ostatnio chyba coś się zmieniło, bo zaczynam postrzegać ich troskę. "Zaraz, przecież oni chcą dla mnie dobrze" - myślę coraz częściej.
I zaczynam się poważnie zastanawiać, czy odpowiednio ulokowałam uczucia. Skoro wszyscy mówią mniej więcej to samo i powtarzają, że zasługuję na kogoś lepszego, to może coś w tym jest. Nie podejrzewam rodziny i przyjaciół o sabotaż.
Czy powinnam ich posłuchać i zakończyć ten związek?
Klaudia
Zobacz również: Boję się powiedzieć rodzicom, że mieszkam z chłopakiem