Przyznam szczerze, że nic mnie tak nie denerwuje, jak ludzie, którzy wszystko wiedzą lepiej. Spotykam ich na każdym kroku od lat, ale ostatnio są widoczni z daleka. Znak szczególny: brak maseczki na twarzy.
Zobacz również: Polacy boją się szczepionki na koronawirusa. Jakie są nasze główne obawy?
Oni uważają się za ekspertów w każdej dziedzinie. Zachowują się, jakby pozjadali wszystkie rozumy. Żaden lekarz nie będzie za nich decydował. Cały ten wirus jest kłamstwem. Nie możemy dać się stłamsić…
Codziennie czytam podobne bzdury w Internecie i zaczynam dostrzegać efekty.
Na początku pandemii nawet ci wielcy „znawcy” pokornie podporządkowywali się zaleceniom. Zasłonięte usta i nos, odstępy w kolejce, rękawiczki, dezynfekcja i tak dalej. Dziś niewiele z tego zostało, a przecież zagrożenie cały czas istnieje.
Zobacz również: 7 zawodów, w których najłatwiej zarazić się koronawirusem
Wiecie co mnie wkurza? Można mieć własne przekonania, ale prawo obowiązuje wszystkich. Dlaczego ja mam cierpieć z tego powodu, że ktoś ma własne teorie? Wchodząc np. do tramwaju oczekuję, że wszyscy się dostosują.
Zamiast tego połowa pasażerów nic sobie z tego nie robi. W najlepszym razie maseczka na brodzie, ale zazwyczaj w ogóle jej nie mają. Co robię? Siedzę i milczę, bo boję się odezwać. Pewnie zostałabym zwyzywana od oszołomów.
Mam jednak tego dość i zastanawiam się, czy nie powinnam zareagować. Dla dobra wszystkich. Myślicie, że mam prawo upominać w tej kwestii nieznajomych ludzi?
Kasia
Zobacz również: Po weselu trafiłam na kwarantannę. Nawet nie wiem, ile to potrwa