Mój chłopak jest jedną z tych osób, które ucierpiały z powodu pandemii koronawirusa. Jego firma miała ogromne problemy finansowe, więc stracił pracę i do tej pory nie udało mu się znaleźć kolejnej. Miał jakieś tam oszczędności, ale wiadomo, rachunki, jedzenie, życie kosztuje, więc pieniądze dość szybko mu się rozeszły. Zaproponowałam, żeby przeprowadził się do mnie i póki co wszystkie opłaty są na mojej głowie. Jedzenie, picie, dach nad głową, wszystko to ma za darmo, bo liczę, że wkrótce znajdzie pracę i stanie na nogi.
Ostatnio poprosił mnie jednak o pożyczenie sporej sumy pieniędzy. Potrzebuje 50 tysięcy złotych, bo wpadł na pomysł rozkręcenia własnego biznesu. Rodzice mu tyle nie dadzą, bo jest z nimi w słabych stosunkach, a kredytu nie chce brać, bo póki co jest bez grosza przy duszy. Ja mam taką kwotę na koncie, bo udało mi się zaoszczędzić, ale nie jestem pewna, czy dawanie takich pieniędzy bez gwarancji, że biznes mojego chłopaka wypali, na pewno jest dobrym pomysłem.
Zobacz także: Świetnie dogaduję się z moim chłopakiem, ale w łóżku między nami nie iskrzy
Wiadomo, kocham go i ufam mu, ale z drugiej strony niejedna przyjaźń i niejeden związek rozpadł się z powodu pieniędzy. Nie wiem, jak mam się zachować, poprosiłam go o czas do namysłu.
Powinnam odmówić? Albo zgodzić się, ale spisać z nim jakąś umowę? Te pieniądze dawały mi poczucie bezpieczeństwa, bo czasy są trudne, ale z drugiej strony mam zostawić partnera na lodzie, kiedy potrzebuje mojej pomocy?
Ania