Jestem najstarsza z całej trójki. Mam brata i siostrę, którzy są ode mnie o kilkanaście lat młodsi. To jeszcze dzieciaki, a ja już od dawna pełnoletnia. Z tego powodu to mnie przypadło mieszkanie po zmarłych dziadkach.
Zobacz również: LIST: „Mam 30 lat i kupiłam już 2 mieszkania. Jak się chce, to naprawdę można”
Zostało mi przepisane, kiedy moje rodzeństwo nosiło jeszcze pieluchy. Babcia uznała, że tak będzie najlepiej i nikt z tym nie dyskutował. Spadku zrzekły się jej dzieci (mój tata i ciocia) i przejęłam nieruchomość.
Teraz zdecydowałam się ją sprzedać i teoretycznie nikomu nic do tego.
Po prostu uznałam, że nie pasuje mi mieszkanie w takim standardzie i okolicy. Wolę mieć gotówkę na wymarzony dom i ewentualnie coś w przyszłości dopłacić. Największe obiekcje mają jednak moi rodzice.
Zobacz również: LIST: „Jestem najstarszą wnuczką i mieszkanie po babci należy się mnie. Będę walczyć!”
Ich zdaniem nie taka była umowa. Albo tam mieszkam, albo mam się podzielić z bratem i siostrą. Skoro chcę spieniężyć spadek, to gotówka należy się także mojemu rodzeństwo. Przyznam szczerze, że trochę tego nie rozumiem.
Najpierw się zgodzili, żebym coś dostała, a teraz chcą mnie rozliczać. Wtedy im nie przeszkadzało, że jestem jedyną spadkobierczynią i nagle jakiś problem. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz chcę, to rodzinna awantura.
Myślicie, że w tej sytuacji faktycznie muszę się z nimi podzielić?
Malwina
Zobacz również: Bezrobotna z wyboru. 33-letnia Paulina nie martwi się załamaniem na rynku pracy