Zawsze byłam zdania, że pieniędzy się nie pożycza. Chyba, że w banku, ale na szczęście jeszcze nie musiałam się w ten sposób zadłużać. Na pieniądzach nie śpię, a jednak jakoś panuję nad swoim budżetem. Jak mnie stać, to kupuję, a jak nie - czekam na lepsze czasy.
Zobacz również: Pożyczyłam pieniądze od przyjaciółki. Czy powinnam oddać jej z procentem?
Jestem z natury oszczędna, co często bywało tematem żartów. Niektórzy nazywali mnie nawet skąpcem, bo gromadzę środki i z nich nie korzystam. Myślę, że wynika to z zazdrości, bo większość moich rówieśników nie ma nic.
Mam takie, a nie inne poglądy i uważam, że nie powinnam ich zmieniać. Bliska koleżanka ma na ten temat inne zdanie.
Od kilku dni atakuje mnie ze wszystkich stron, bo ma konkretny interes. Chce pożyczyć pieniądze, bo prowadzona przez nią działalność nie przynosi teraz żadnych zysków. Koszty są za to ogromne, a wsparcie państwa nie wystarczy.
Zobacz również: Siostra chce pożyczyć ode mnie sporą kwotę. Czy powinnyśmy podpisać umowę?
Według niej to proste - dam jej kasę, ona wszystko pospłaca i szybko mi odda. Najpóźniej za miesiąc wróci do pracy, a do końca roku na pewno odzyskam całość. Nie wiem skąd taka pewność. Kwarantanna może potrwać znacznie dłużej, a klienci nagle nie wrócą.
Z jednej strony jest mi jej strasznie żal, bo to pracowita i zaradna dziewczyna. Gdyby nie aktualny kryzys, wtedy nie miałaby żadnych problemów finansowych. Ale z drugiej - czy ja mam napisane na czole "bank" albo "pożyczki"? Chyba nie.
Cały czas biję się z myślami i stąd pytanie - czy powinnam pożyczyć pieniądze, żeby ratować jej biznes i naszą przyjaźń?
Roksana
Zobacz również: Pożyczyłam od chłopaka pieniądze. Teraz on każe mi je oddać