Doskonale pamiętam, jak wyglądało przekłuwanie moich uszu. Miałam wtedy 6 lat, czyli dość późno i boli mnie na samą myśl. Mama zaprowadziła mnie do swojej koleżanki, która chwyciła ucho obcęgami z dziurką i wbiła igłę w żywe ciało.
Zobacz również: „Gotowa do żłobka”. Matki chwalą się wymalowanymi niemowlakami
Nie przypominało to zabiegu kosmetycznego, ale scenę prosto z rzeźni. Wiem, że polała się krew i jeszcze długo nawiedzały mnie z tego powodu koszmary. Chyba nic dziwnego, że chcę oszczędzić cierpienia własnemu dziecku.
Moja córka ma już prawie 5 miesięcy i zastanawiam się, co zrobić.
Ja też mam koleżankę, która potrafi to robić, ale w zdecydowanie bardziej przyjazny sposób. Pistoletem albo cienką igiełką. Kilka sekund i po krzyku. Wiem, bo sama niedawno dorabiałam sobie kolejne dziurki.
Zobacz również: Zrobiła manicure niemowlakowi. Internauci: „To wygląda wstrętnie!”
Coraz poważniej myślę o tym, żeby zaprosić ją do siebie i poprosić o przekłucie uszu mojej córce. Wiem, że to trochę wcześnie, ale chyba lepiej załatwić to od razu. Sama wiem najlepiej, że nie warto zwlekać.
Nawet jeśli coś ją zaboli, to przecież szybko o tym zapomni. Włożę jej najmniejsze możliwe kolczyki, żeby o nic nie zawadzały i po sprawie. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam, bo jednak proszę Was o radę, czyli mam wątpliwości.
Czy 5 miesięcy to odpowiedni moment na taki zabieg?
Alicja
Zobacz również: 8 błędów, które najczęściej popełniają młodzi rodzice