Nigdy nie miałam z nią żadnych problemów. Córka uczyła się dobrze, obracała się w fajnym towarzystwie i nie dawała mi powodów do zmartwień. Uważałam ją za wyjątkowo dojrzałą i rozsądną, jak na swój wiek. Teraz nagle pokazuje rogi.
Zobacz również: LIST: „Od 10 lat jestem studentką. Nie wiem, jak innym udaje się to skończyć”
Kiedy wybrała studia licencjackie, z góry zakładałam, że to dopiero początek. Później zrobi magisterkę, być może w zupełnie innym kierunku. Średnia cały czas powyżej 4, koła naukowe, stypendium - jako matka nie mogłam oczekiwać więcej.
Nagle okazuje się, że ona chce z tym skończyć i wcale nie planuje dalszej nauki.
Według niej te 3 lata wyższej edukacji całkowicie jej wystarczą. Będzie miała wykształcenie i szybko znajdzie pracę. Być może tak i tego jej życzę, ale mnie się to nie widzi. Co magisterka, to magisterka i ciągle jej to powtarzam.
Zobacz również: Dziecko zapytało mnie, co studiowałam. A ja nawet nie mam matury
Ona cały czas mi tłumaczy, że licencjat to wykształcenie wyższe. Kierunkowe, zawodowe - zwał jak zwał. Nie musi spędzić kolejnych 2 lat na wykładach, żeby zrobić karierę. Moim zdaniem to bardzo optymistyczne założenie.
Jak się w porę nie otrząśnie, to czeka ją twarde lądowanie. Teraz wszystko wydaje jej się takie proste, ale ja za dobrze znam życie. Kiedy pracodawca będzie miał do wyboru kandydata po 3 albo 5 latach studiów, to zawsze wybierze tego drugiego.
Czy Wy też uważacie, że moja córka popełnia wielki błąd?
Beata
Zobacz również: LIST: „Córka w tajemnicy złożyła papiery do technikum, a nie LO. Niczego nie osiągnie”