Zaręczyliśmy się w Boże Narodzenie i od razu stwierdziliśmy, że nie ma sensu dłużej zwlekać. Pobierzemy się już w 2020 roku, choć może być ciężko to zorganizować. Zaczęliśmy nerwowe poszukiwania i raczej kiepsko nam to wychodziło.
Zobacz również: W 2020 roku to właśnie ta data jest najpopularniejsza na ślub. Matematycznie to czysta perfekcja
Wszystkie fajne sale były już zarezerwowane, nie pasowały nam terminy w parafii i ogólnie dramat. Jak coś się trafiło, to na miejscu byliśmy rozczarowani i nie dochodziło do podpisania umowy. Aż wreszcie trafiła się genialna okazja.
Kilka dni temu zadzwoniła do mnie właścicielka obiektu, z która kontaktowałem się na początku stycznia. Wtedy nie mogła mi pomóc.
Teraz zwolnił się jeden termin w czerwcu i jeśli chcę, to muszę się szybko decydować. Mogłem co prawda zapytać narzeczoną, ale ona jest aktualnie w delegacji i nie powinienem jej przeszkadzać. Pojechałem na miejsce, wpłaciłem zaliczkę i już wszystko zaklepane.
Zobacz również: „Podejrzałem suknię ślubną mojej narzeczonej. Nie tak ją sobie wyobrażałem”
Myślę, że się spisałem, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej obawiam się jej reakcji. Narzeczona chciała mieć nad wszystkim kontrolę, a w tym obiekcie nawet nie była. Trochę strach jak przyjmie taką niespodziankę.
Według mnie powinna się cieszyć, że chociaż ten jeden temat mamy z głowy, ale kto ją tam wie. Ona raczej nie lubi być pomijana przy podejmowaniu decyzji, dlatego zawsze pytam ją o zdanie. Tym razem jednak naprawdę nie było czasu.
Czy ona będzie z tego powodu zła? Wolę się przygotować.
Mateusz
Zobacz również: TYCH rzeczy nigdy nie powinnaś robić SAMA na swój ślub