Tak naprawdę to jest pierwsze małe dziecko w moim otoczeniu. Nie mam rodzeństwa, a koleżanki też jeszcze się nie doczekały potomstwa. Poza jedną, która urodziła prawie 3 lata temu. Na szczęście nie straciłyśmy kontaktu i regularnie się widujemy.
Zobacz również: LIST: „Koleżanka odwiedziła mnie pierwszy raz po porodzie. Przyszła z pustymi rękami!”
Zostałam nawet matką chrzestną jej synka, co jest dla mnie sporym wyróżnieniem. Zastanawiam się tylko, czy sprawdzam się w tej roli. Czasem przyniosę coś małemu, ale raczej rzadko. Nigdy za to nie zapominam o urodzinach, imieninach, świętach itd.
Odnoszę niestety wrażenie, że jego mama oczekiwałaby czegoś więcej.
Już kilka razy wyciągała ręce, a ja nic nie miałam. Pytała nawet, co tym razem przyniosłam Maciusiowi. On też, chociaż ma niecałe 3 lata, niemal zawsze domaga się prezentu. Okazją ma być fakt, że ich odwiedziłam.
Zobacz również: 8 błędów, które najczęściej popełniają młodzi rodzice
Robię to przynajmniej raz w miesiącu, więc raczej ciężko byłoby podołać. Te wszystkie zabawki są strasznie drogie. Poza tym uważam, że to niepotrzebne rozpieszczanie dziecka. Od nadmiaru wcale nie będzie szczęśliwsze, a tylko mu się w główce pomiesza.
Chyba, że ja jestem jakaś dziwna i nie umiem się zachować? Pytałam kilka osób, a zdania są niestety podzielone. Jedni mówią, że nie mogę dać się terroryzować. Inni twierdzą, że zawsze warto przynieść chociaż jakiś drobiazg.
A Wy co myślicie? Czy każda taka wizyta powinna wiązać się z upominkiem dla malucha?
Aleksandra
Zobacz również: Rodzice noworodka stworzyli regulamin odwiedzin. To 7 rygorystycznych zasad