Nie jestem raczej typem imprezowiczki, dlatego nigdy nie zgadzam się na propozycje koleżanek, które chcą mnie zabrać do klubu. Źle się tam czuję, głowa mi pęka i ogólnie to nie moja bajka. Co innego spotkanie w domowych warunkach, bo to akurat lubię.
Zobacz również: „30 rzeczy, które musisz zrobić, przyjmując gości”. Internauci zdziwieni radami ekspertki
Rzadko miałam okazję gdzieś wyskoczyć, ale ostatnio nastały pod tym względem lepsze czasy. Przyjaciółki regularnie mnie do siebie zapraszają i to zazwyczaj bez okazji. Siedzimy, słuchamy muzyki, jemy, pijemy i jest naprawdę przyjemnie.
Przyznam jednak, że nie do końca wiem, jak się powinnam w tej sytuacji zachować.
Chciałabym je u siebie ugościć, ale dopiero za jakiś czas. Na razie chodzę po cudzych domach. Zawsze starałam się coś ze sobą przynieść - jakiś trunek albo coś słodkiego. Tyle, że powoli mnie to wykańcza finansowo, a z drugiej strony nie chcę odmawiać.
Zobacz również: Czy prosić gości o ściągnięcie butów? Wolałabym mieć czysto w domu
W poprzedni weekend poszłam na imprezę do koleżanki i jej męża. Wyjątkowo niczego ze sobą nie wzięłam, bo zaraz zacznę być pod kreską. Może odniosłam mylne wrażenie, ale chyba nie tego się spodziewali. Gospodarz od razu wyciągnął ręce i szybko je cofnął.
Chciałam się wyluzować i dobrze bawić, jednak czułam pewien dyskomfort. Niczego nie brakowało, ale w żaden sposób się do tego nie dorzuciłam. I teraz naprawdę nie wiem, jak powinnam reagować, kiedy ktoś znowu mnie zaprosi.
Czy na każdą domówkę gość musi coś przynieść? Jeśli tak, to chyba ograniczę swoją aktywność towarzyską. Po prostu mnie na to nie stać.
Patrycja
Zobacz również: LIST: „Nienawidzę przyjmować gości! Wchodzą w butach, z pustymi rękami, wybrzydzają...”