Przyznam, że niezbyt często jadam na mieście. Nawet nie chodzi o ceny, ale po prostu lubię wiedzieć, co jem. Nie jestem na żadnej specjalnej diecie - po prostu zwracam dużą uwagę na jakość, a w lokalach różnie bywa. Czasem jednak nie ma innego wyjścia.
Zobacz również: LIST: „Polacy skąpią na napiwki. Jestem kelnerką i od większości gości nie dostaję NIC!”
Z koleżankami zazwyczaj spotykamy się w domach, ale tym razem nie było nam po drodze. Umówiłyśmy się w przyjemnej knajpce, do której je zaprosiłam. Wszystko na mój koszt, a one kiedyś się odwdzięczą.
Rachunek wyszedł spory, bo ponad 300 zł, ale nie w tym problem.
Zszokowało mnie jednak zachowanie młodej kelnerki, która była wyraźnie rozczarowana brakiem napiwku. Tak się złożyło, że płaciłam gotówką i nie starczyło już dla niej. Chciałam się pozbyć banknotów z portfela, więc karta nie wchodziła w grę.
Zobacz również: Awantura o zachowanie kelnerki. Tak obsłużyła ciężarną, że może stracić pracę
Ona, zamiast to przemilczeć i życzyć mi w myślach wszystkiego najgorszego, postanowiła się odezwać. Wymownie zapytała "czy to wszystko?", a później wyskoczyła z tekstem "przykro mi, że nie doceniła pani serwisu".
Poczułam się strasznie, ale to nie koniec. Koleżanki postanowiły się zlitować i na odchodne wcisnęły jej do ręki 20 zł. Zapłaciłam kilka stówek, a zostałam upokorzona przez jakąś studentkę. Uważam, że zachowała się skandalicznie.
A co Wy o tym myślicie? Miało prawo tak się dopominać?
Ula
Zobacz również: Magda Gessler ostro o skąpych klientach restauracji. Chodzi o napiwki