Tym razem podjęłam postanowienie noworoczne w imieniu całej rodziny. Zaproponowałam, żebyśmy od 1 stycznia zrezygnowali całkowicie z mięsa. Mąż strasznie marudził, ale dzieci podeszły do tematu z bardzo otwartymi głowami.
Zobacz również: „Jestem weganką, a znajomi podstępem zmusili mnie do zjedzenia mięsa. Zgłosiłam to na policję”
Połowa drugiego miesiąca naszego wegetarianizmu i wszystko się pozmieniało. On jest zachwycony, bo twierdzi, że nigdy nie czuł się tak dobrze. Zmiana dobrze mu zrobiła, choć podejrzewałam, że pierwszy się wycofa.
Syn i córka stracili zapał. Coraz częściej domagają się powrotu do dawnej diety.
Zupełnie nie wiem, co mam w tej sytuacji zrobić. Są w świetnej formie i nawet nie chorują, a wcześniej słyszałam ciągle kaszel i pociąganie nosem. Mają zdecydowanie więcej energii i najchętniej bawiliby się całymi dniami na zewnątrz.
Zobacz również: W tajemnicy przed córką karmię wnuki mięsem. Jedzą, aż im się uszy trzęsą!
Efekty są więc pozytywne, ale dzieciom trudno to wytłumaczyć. Od kilku dni cały czas wiercą mi dziurę w brzuchu. Mamo, kup trochę wędlinki. Zjedlibyśmy parówki. Usmaż nam kotlety. Myślałam, że juz się odzwyczaili.
Ja nie mam zamiaru rezygnować z nowego stylu życia, podobnie jak mąż. I jak to niby mam zorganizować? Osobne jedzenie dla nas, a coś zupełnie innego dla nich? Nie wyobrażam sobie, że miałabym dotykać mięsa i go jeszcze próbować.
Z drugiej strony zaczyna mnie to męczyć i zastanawiam się, czy wreszcie im nie ustąpić. Myślicie, że powinnam?
Patrycja
Zobacz również: LIST: „Nie będę karmiła piersią, bo jestem weganką. Mleko ludzkie nie różni się od krowiego”