Zamieszkałam na typowym nowym osiedlu. Wszystko wybudowane od zera na pastwisku i praktycznie nie ma się gdzie ruszyć. Jedyna atrakcja to ogrodzony plac zabaw. Trochę sprzętu dla dzieci, a co najważniejsze - trawnik, którego gdzie indziej się nie uświadczy.
Zobacz również: Mój pies od zawsze mieszka w budzie. Nie wprowadzę go nagle do domu
Kiedy wychodzę z córką na spacer, wtedy zawsze zabieramy ze sobą naszego psa. A raczej pieska, bo to maleństwo, które mieści się w dwóch dłoniach. Oczywiście zawsze jest na smyczy. Także wtedy, kiedy wchodzimy na teren parku.
Zauważyłam jednak, że niektórym chyba to nie pasuje.
Widzę te spojrzenia innych matek. Czasami zdarzy się komentarz, że to nie wybieg dla zwierząt. Puszczam to mimo uszu, ale sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Ja nie uważam, żebym robiła coś złego.
Zobacz również: W blokach powinien być zakaz posiadania psów. Cuchną i hałasują
Przed placem zabaw jest regulamin i nie ma w nim ani słowa na temat zwierząt. Tym bardziej, że chodzi o kruszynkę, której nie spuszczam na więcej, niż pół metra. Jak niby inaczej mam to zorganizować? Wyjść z dzieckiem, wrócić i dopiero później spacer z psem?
Przywiązywanie go do ogrodzenia nie wchodzi w grę, bo zawsze może się wyrwać i będzie jeszcze większa afera. Nie wspominając o tym, że robi się strasznie nerwowy, kiedy nie ma mnie obok. A tak siedzi sobie grzecznie pod ławką i nikomu nie wadzi. Przynajmniej teoretycznie.
Myślicie, że powinnam zignorować sąsiadki i korzystać z placu zabaw tak jak do tej pory?
Ewa
Zobacz również: Kasjerka nie pozwoliła mi wejść z małym pieskiem. Bojkotuję takie sklepy