Nigdy nie miałam wątpliwości, kto powinien zostać rodzicami chrzestnymi mojego pierwszego dziecka. Brat męża był jedynym kandydatem na ojca, a z matką też nie było problemu - wybrałam przyjaciółkę, z którą trzymamy się razem od kilkunastu lat.
Zobacz również: Po latach odezwała się do niej ciężarna koleżanka ze szkoły. Miała bezczelną prośbę
Lata mijają, a ja zaczynam trochę tego żałować. On spisuje się w tej roli, choć mieszka dość daleko. Jak nie może przyjechać, to przynajmniej dzwoni do mojej córeczki, wysyła jej prezenty i ciągle o nią pyta.
Koleżanka jest znacznie bliżej, ale szybko sobie odpuściła.
Do tego stopnia, że zapomniała o urodzinach, które miały miejsce kilka dni temu. Co prawda nie organizowaliśmy niczego specjalnego, ale powinna wpaść. A przynajmniej się odezwać. Do tej pory jednak całkowita cisza.
Zobacz również: Jeśli masz to na sumieniu - NIE MOŻESZ zostać matką chrzestną
Dziecko jest jeszcze małe, więc nie czuje żalu, ale mnie się ta sytuacja nie podoba. Jestem chrzestną dwójki maluchów i nigdy ich tak nie zawiodłam. Tu nie chodzi o jakieś wielkie prezenty, bo wymuszanie takich rzeczy nie jest w moim stylu.
Najważniejsza jest pamięć, której zabrakło. Zupełnie tak, jak gdyby córka była jej zupełnie obojętna. Przecież to żadna filozofia ustawić sobie przypomnienie w telefonie, jeśli ma się sklerozę. Ja nawet w środku nocy jestem w stanie wyrecytować daty urodzin moich chrześniaków.
Myślicie, że powinnam jej to wytknąć? Jeśli teraz odpuszczę, to może się powtórzyć.
Iwona
Zobacz również: LIST: „Szukam chrzestnej dla córki. Z wyższym wykształceniem, ładnej i bogatej...”