Wiem, co się mówi o dziewczynach w mojej sytuacji i właśnie dlatego postanowiłam poruszyć ten temat. Tym bardziej, że coś w tym musi być. Zupełnie nie mam szczęścia w miłości i zaczynam podejrzewać, że to coś więcej, niż pech.
Zobacz również: 7 powodów, dlaczego LEPIEJ MIEĆ KOTA niż chłopaka!
Chciałabym poznać kogokolwiek, a na razie siedzę sama w domu z czterema kotami. Trzy przygarnięte ze schroniska, a z jednym wróciłam od babci. Uwielbiam te zwierzęta i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Bez faceta też, ale to się chyba gryzie.
Jak tylko któryś o nich usłyszy albo je zobaczy, to od razu czar pryska.
Na początku znajomości zawsze jest fajnie i łudzę się, że coś z tego wyjdzie. Wreszcie muszę jednak zaprosić go do siebie, a wcześniej opowiedzieć o moich zwierzakach. Pies pewnie nie byłby żadnym problemem, ale sierściuchy...
Zobacz również: Kociary: Co tak naprawdę myślą o nich faceci?
Niektórzy tak je nazywają i od razu ich skreślam. O ile sami nie zrobią tego wcześniej, bo kociara jest z góry podejrzana. Odnoszę wrażenie, że pupile zaczęły stać na drodze do mojego szczęścia. Wystarczy wzmianka o nich i kolesie nie chcą mnie znać.
A może to działa zupełnie inaczej. Jestem sama nie dlatego, że mam koty, ale mam koty, bo jestem dziwna. Z tego co słyszę i czytam, to też jest możliwe. No, ale bez względu na wszystko - chciałabym poznać Wasze zdanie.
Czy to możliwe, że faceci boją się samotnej dziewczyny mieszkającej z kotami?
Karolina
Zobacz również: „Panna z kotem nie może być normalna”. Już wiadomo, ile jest prawdy w tym stereotypie