Nie mogłam się doczekać tego momentu. Zawsze marzyłam o własnym lokum, ale myślałam bardziej o mieszkaniu. Udało się osiągnąć coś niewyobrażalnego i zbudowaliśmy z mężem dom. Pierwsze wspólne gniazdko i to takie duże.
Zobacz również: Projektant wymienił 4 cechy brzydkiego mieszkania. Podobno oszpecą każde wnętrze
Wiedziałam, że kiedy tylko się urządzimy, wtedy zorganizujemy u siebie święta. Udało się w tym roku i chociaż było cudownie, to mam mieszane uczucia. Ugościłam w sumie kilkanaście osób, a niektóre u nas nocowały.
Teraz to wszystko wygląda jak po przejściu tajfunu.
Zaczęło się jeszcze w czasie wigilii, gdy na białym dywanie wylądowała butelka czerwonego wina. Później dziecko siostry trzasnęło drzwiami od przedsionka i wyleciała jedna szyba. Zauważyłam też wyłamany próg, pokruszoną umywalkę i złamaną ramę łóżka.
Zobacz również: 7 detali, przez które twoje mieszkanie wygląda tanio. Pozbądź się ich szybko
Nie wiem co jeszcze, ale naprawdę chce mi się płakać. Wykańczaliśmy dom resztkami sił i środków, a teraz znowu trzeba wszystko naprawiać. Do niektórych rzeczy bliscy się nawet nie przyznali. I jak ja mam z nimi rozmawiać? Mąż jest wściekły i chce zrobić aferę.
Jego zdaniem powinniśmy wysłać zbiorczą wiadomość do wszystkich i wyliczyć szkody. Jak ktoś się poczuje do odpowiedzialności, to nam pomoże. My ich ugościliśmy, a oni tak nam się odwdzięczyli. Szczerze? Trochę ma racji, ale to jednak moja rodzina.
Czy rzeczywiście powinnam im zwrócić uwagę i zażądać, by pokryli szkody?
Edyta
Zobacz również: LIST: „Moje chore dziecko rozbiło w sklepie butelkę drogiego alkoholu. Nie zapłacę!”