Człowiek się starzeje i to zdecydowanie szybciej, niż by chciał. Z roku na rok mam coraz mniej siły, a lepiej raczej nie będzie. Chciałabym mieć pewność, że w razie czego jedyne dziecko zaopiekuje się mną i mężem.
Zobacz również: 6 pomocnych wskazówek dla dziewczyn, które właśnie robią prawo jazdy
Na córkę teoretycznie zawsze można liczyć, ale sama nie jest zbyt zaradna. Wszystkiego się boi, na co najlepszym dowodem jest jej prawo jazdy. A raczej jego brak. Namawiamy ją do tego od momentu, kiedy skończyła 18 lat, a dziś ma już trzydziestkę na karku.
Ona nie chce, lubi autobusy, szkoda pieniędzy, nie ma talentu i milion innych wymówek.
Na razie sami dajemy sobie radę i jesteśmy mobilni. Nie wiem jednak, jak to będzie wyglądało za kilka czy kilkanaście lat. Pewnie przestaniemy sami jeździć, a do lekarza czy na zakupy wypadałoby się jakoś dostać.
Zobacz również: Już 7 razy nie zdałam egzaminu na prawo jazdy. Czy dać sobie spokój?
Jak ona sobie to wyobraża? Że wsadzi nas wtedy w busa? Samochód daje jednak wolność i bardzo ułatwia życie. Córka w ogóle nie myśli o przyszłości, a ta nie zapowiada się zbyt ciekawie. Rodzicom wypadałoby pomóc, a prawo jazdy jest niezbędne.
Każda rozmowa na ten temat kończy się awanturą albo kłamstwami w żywe oczy, że już niedługo na pewno pójdzie na kurs. Zastanawiam się, czy nie użyć silniejszych argumentów. Przecież nie jest powiedziane, że na pewno odziedziczy po nas dom... Najpierw musi się postarać.
Myślicie, że mogę ją tak postraszyć i zmusić do zdania egzaminu? Inne argumenty do niej nie docierają.
Danuta
Zobacz również: LIST: „Jako instruktor proszę kobiety: Nie róbcie prawa jazdy!”