Od rozstania minęło już dobrych kilka miesięcy. Nie twierdzę, że o nim zapomniałam, ale na pewno pogodziłam się z sytuacją. Planowałam wreszcie ruszyć do przodu i nie spoglądać w przeszłość. Ta jednak szybko się odezwała i to za sprawą właśnie byłego chłopaka.
Zobacz również: Odezwał się do niej niewierny chłopak. W sprytny sposób zarobiła na tym 500 zł
Miałam od niego nie odbierać, ale zlitowałam się. Twierdził, że dzwoni, bo wciąż uważa mnie za swojego przyjaciela. Znalazł się w bardzo trudnej sytuacji i tylko ja mogę mu pomóc. Chodzi o mieszkanie.
Nie będę wdawała się w szczegóły, ale faktem jest, że on nie może przez jakiś czas być u siebie. Sprawdziłam to.
Rodzinę ma na drugim końcu kraju, więc nie rzuci nagle wszystkiego. Tu ma pracę. Powiedział wprost, czego potrzebuje, a ja obiecałam, że się zastanowię. Otóż, chce wynająć ode mnie pokój na maksymalnie kilka tygodni.
Zobacz również: Po nieudanej randce wytknął dziewczynie 15 błędów. To powinna w sobie zmienić
Oczywiście nie wzięłabym od niego żadnych pieniędzy, gdybym się zgodziła, bo niczego na tym nie tracę. Dylemat dotyczy bardziej tego, czy powinnam wprowadzać go do swojego domu. Przecież się rozstaliśmy i to będzie wyglądało dziwnie.
Chyba jestem za miękka, żeby tak po prostu odmówić. Coś nas jednak kiedyś łączyło i wydaje mi się, że w razie czego on też by pomógł w miarę możliwości. Boję się, co inni powiedzą. Że będzie niezręcznie. Albo on spróbuje wrócić.
Muszę szybko zareagować, a naprawdę jestem w kropce. Czy przyjąć go pod swój dach?
Ewelina
Zobacz również: Po roku dostałam od eks dziwnego SMS-a. Powinnam mu odpowiedzieć?