Za miesiąc moja siostra cioteczna wychodzi za mąż. Wesele szykuje się na jakieś 50-60 osób, będzie sama najbliższa rodzina. Ja i mój mąż również zostaliśmy zaproszeni. Problem w tym, że niestety nie stać nas na odpowiedni prezent ślubny.
Ledwo wiążemy koniec z końcem, bo zarabia tylko małżonek. Ja straciłam pracę pół roku temu i od tamtej pory ciągle czegoś szukam. Pochodzimy z małego miasta, więc nawet o pracę w barze tu trudno. Nie wiem, kiedy uda nam się wyjść na prostą, czasami mam wrażenie, że nigdy.
W weekend Dominika ma do nas zadzwonić i upewnić się, że przyjedziemy na jej ślub. Bardzo chciałabym być z nią w tym ważnym dniu, w końcu jesteśmy ze sobą bardzo zżyte, a przyjaźnimy się dosłownie od zawsze. Z drugiej jednak strony nie wyobrażam sobie pójść na ślub Dominiki z pustymi rękami. Po pierwsze – bo nie wypada, a po drugie – bo zauważą to wszyscy goście weselni. Jak wspomniałam wcześniej, na weselu będzie około 50 osób, większość z nich jest mi dobrze znana, więc zaraz będę na językach.
Rezygnacja z pojawienia się na weselu także nie jest najlepszą opcją. Wszyscy zadręczaliby mnie pytaniami, czemu nie przyszłam, a ja musiałabym kłamać, że jestem zajęta. Tylko czym? Przecież nie pracuję… Poza tym Dominice będzie bardzo przykro, jeśli się nie zjawię.
Chyba nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.
Ela