Mieszkam w Wielkiej Brytanii od 7 lat, czyli 1/3 mojego życia. Znam świetnie angielski, bo trudno inaczej, jeśli się tam wychowujesz. Polskiego na szczęście nie zapomniałam i lubię też wracać do ojczyzny. Niedawno zabrałam moją koleżankę.
Zobacz również: LIST: „Nie mogłam się dogadać w hotelu za granicą. Nikt nie mówił po polsku”
Ona zna wielu naszych rodaków, więc wyobrażała sobie, że nie będzie żadnej bariery językowej. Zapomniała jednak, że ma do czynienia tylko z imigrantami w UK. Naczytała się też raportów, które wskazywały na świetną znajomość angielskiego przez młodych ludzi.
W jakimś przewodniku padło nawet zdanie, że z każdym można się dogadać.
Oczekiwania miała ogromne, ale czar szybko prysł. Ja miałam tu wiele spraw do załatwienia, więc w ciągu dnia sama poruszała się po mieście. Podobno większość ją ignorowała. Ludzie uciekali, gdy mówiła do nich obcym językiem.
Zobacz również: To brzmi idiotycznie: Angielskie słówka, które wtrącamy do rozmów
Ci, którzy podjęli rozmowę i próbowali jej np. wytłumaczyć gdzie iść, robili to bardzo nieudolnie. Prawie nic nie rozumiała i musiała cały czas używać mapy. W restauracjach też mało kto mówi dobrze. W sklepach żadnych napisów. Ogólnie ma kiepskie wrażenie.
Jej zdaniem znajomość angielskiego przez Polaków jest bardzo przereklamowana. Młodzi ludzie ledwo coś potrafią powiedzieć, a starsi zupełnie nic. Szczerze? Nie jestem aż tak bardzo krytyczna. Według mnie jest coraz lepiej.
A co Wy myślicie? Zgadzacie się z jej zdaniem, że nie jesteśmy poliglotami?
Paulina
Zobacz również: Polskie słowa, które weszły do języka angielskiego. Za granicą każdy je zrozumie