Inaczej to sobie wszystko wyobrażałam, ale wiadomo jak to jest. W teorii wszystko pięknie, a prawdziwe życie zaczyna nas przerastać. Przyznam, że urlop macierzyński to był dla mnie wspaniały czas. Kilka miesięcy poświęconych tylko i wyłącznie dziecku.
Zobacz również: „Moja żona zamierza urodzić przez cesarskie cięcie. Chciałbym jej tego zabronić”
To nas bardzo zbliżyło i nigdy bym z tego nie zrezygnowała. Później zdecydowałam się na wychowawczy. Od razu nastawiłam się na pełne 3 lata, bo potomstwo potrzebuje mamy w domu. Żłobek nie wchodził w grę - zawsze byłam negatywnie nastawiona do tej instytucji.
I wiecie co? Minęło pół roku i mam dość. Nie wyobrażam sobie, żeby dalej nic nie robić.
Jasne, rodzicielstwo to pochłaniające zajęcie i zawsze jest co robić. Tylko, że ja mam dość siedzenia w czterech ścianach. Jedyni dorośli, z którymi mam kontakt, to mąż i rodzice. Czuję się jak więzień bez własnego życia.
Zobacz również: „Mąż nie pozwala mi wrócić do pracy po urodzeniu dziecka” (Historia Eweliny)
Stwierdziłam, że dosyć tego. Napiszę wniosek do pracodawcy, żeby skrócić wychowawczy i wrócić jak najszybciej do pracy. Mam do tego prawo. Tylko coś mnie powstrzymuje.. Chyba strach przed tym, że inni zaczną mnie oceniać.
Może nie rodzina, bo jakoś im to wytłumaczę, ale znajomi i współpracownicy. Wszystkie mamy, które znam, dłużej zajmowały się dziećmi. Wyjdę na jakiegoś nieczułego potwora, który chce oddać maleństwo w cudze ręce. Ale ja właśnie tego chce. Niech ktoś inny wreszcie się nim zajmie.
Doradźcie mi, proszę. Czy powinnam to zrobić?
Magdalena
Zobacz również: Poskarżył się, że musi „błagać” żonę o współżycie. Ona urodziła dziecko... 4 tygodnie temu