Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie kobiety czują instynkt macierzyński albo ich pasją jest prowadzenie domu. Ja też wielu rzeczy nie lubię, ale jednak czasem trzeba się zmusić i wypełnić swoje obowiązki. Moja żona od razu kręci nosem.
Zobacz również: Znak zodiaku zdradza, gdzie masz największy bałagan
Jesteśmy rok po ślubie. Mieliśmy to szczęście, że od razu wprowadziliśmy się do własnego mieszkania, a ona nie musiała wracać do pracy. Sama to zaproponowała, bo chciała zająć się domem. Poza tym, obiecywała, że postaramy się o dziecko.
Potomstwa nadal nie ma, a jej gospodarzenie wygląda raczej dziwnie.
Tak naprawdę, i nie jest to żadna złośliwość, ona całymi dniami nic konkretnego nie robi. Kupuje gotowe obiady, a sprząta tylko od święta. Nie chodzi o to, że traktuję ją jako gosposię. Po prostu sama się zaoferowała i ma na to mnóstwo czasu.
Zobacz również: Moja dziewczyna nic nie robi w domu. Muszę za nią odkurzać i myć naczynia
Zapytałem ją wprost, czym tak właściwie się zajmuje, kiedy mnie nie ma. Stwierdziła, że się czepiam. A jeśli chcę, żeby była naprawdę szczęśliwa, to powinniśmy zatrudnić... pomoc domową. Tak, miała to wszystko robić sama, a teraz nagle chce mieć sprzątaczkę i kucharkę.
Dla mnie to niedorzeczne, ale chyba nie będzie wyjścia. Widzę, że na nią nie można w tych kwestiach liczyć. Coraz częściej dostaję wiadomość "zjedz coś na mieście", bo nawet gotowca nie kupiła. Od wejścia podłoga się klei, a tumany kurzu latają w powietrzu.
Może ona ma rację i ktoś powinien nam pomóc?
Paweł
Zobacz również: 7 detali, przez które twoje mieszkanie wygląda tanio. Pozbądź się ich szybko