Zanim mnie całkiem wyśmiejecie, to przeczytajcie i spróbujcie zrozumieć problem. Oddałabym wszystko, żeby mieć piękne owłosienie nad oczami, ale natura mi nie dała. A może i dała, ale w młodości robiłam wszystko, żeby to ukryć.
Zobacz również: Dziewczyny, które nie rozstają się z pęsetą. Z ich brwi już prawie nic nie zostało
Nie ma co ukrywać, że skubałam brwi jak opętana. Lubiłam, gdy były bardzo cienkie i mocno zaokrąglone. Kiedyś taka była moda i nie ma co oceniać przez pryzmat aktualnych trendów. Teraz mają być inne, ale trudno mi uzyskać taki efekt.
Zapuszczam je od dłuższego czasu, ale mają dziwny kształt i łyse placki.
Próbowałam regulować je w taki sposób, żeby ewentualnie domalować braki, ale jest ich za dużo, mają sporą powierzchnię i po takim zabiegu widać, gdzie ratowałam się kosmetykiem. Mam do wyboru nierówne krzaki albo znowu cienkie paseczki.
Zobacz również: Z rzęsami Polek dzieje się coś bardzo niepokojącego. Faceci mają na to alergię
Ja tak już dłużej nie chcę, dlatego zastanawiam się nad radykalnym rozwiązaniem. Koleżanka kosmetyczka poleciła mi je całkiem zgolić i narysować od nowa. Codziennie całość kredką albo przynajmniej zrobić sobie zarys makijażem permanentnym.
Chciałabym, żeby to się udało, ale jest też ogromny strach. Zawsze może coś nie wyjść i miną długie miesiące, zanim naturalne brwi odrosną. A co pocznę do tego czasu, jeśli narysowana wersja będzie wyglądała zbyt sztucznie - nie wiem.
Może któraś z Was już to zrobiła... Czy polecacie mi takie rozwiązanie, czyli zgolenie brwi i namalowanie ich od nowa? Mam 26 lat.
Klaudia
Zobacz również: „Chyba nie mają w domu lustra”. Nad oczami tych dziewczyn dzieje się coś bardzo dziwnego