Poruszyłam ten temat w rozmowie z kilkoma osobami i opinie są skrajnie różne. Tak na zdrowy rozum - skoro państwo chce wspierać rodzinę i zależy mu na jak najwyższej dzietności rodaków, to dlaczego nie pomaga jeszcze przed narodzinami dziecka?
Zobacz również: LIST: „Jestem 30-letnią panną i nie dostaję od państwa nic. W czym dzieciate są lepsze?”
Rozmnażanie się sporo kosztuje i wie o tym każdy rodzic. A także ci, którzy dopiero spodziewają się potomstwa. Wiem o tym dobrze, bo jestem w 6. miesiącu i wydałam już majątek. Badania, wyprawka, remont pokoju dziecięcego i tak dalej.
Moim zdaniem, żeby to wszystko ułatwić i ulżyć młodym ludziom, należałoby wypłacać 500+ na kilka miesięcy przed rozwiązaniem.
To dobrze, że rodziny dostają pieniądze z budżetu, ale chyba warto byłoby się zastanowić nad tym systemem. Jeśli matkę będzie stać, to częściej się będzie badała i jadła zdrowiej. Nie wspominając o wyeliminowaniu stresu, który pojawia się w momencie przygotowań do powitania nowego życia.
Zobacz również: LIST: „500 zł na każde dziecko działa! Wszystkie moje koleżanki chcą zajść w ciążę”
Sama chodzę niespokojna, bo nie mam jeszcze wielu niezbędnych rzeczy, a czasu pozostało coraz mniej. 500 zł w tym momencie bardzo by mi pomogło, ale widzę, że różne są opinie. Rozmawiałam o tym ze znajomymi i najbardziej przeciwni są bezdzietni.
Inne mamy przyznały mi rację, że ciąża kosztuje wcale nie mniej, niż wychowanie. Wielu z nich też brakowało na remont, zakup niezbędnych ciuszków, pieluch itd. Myślę, że dla budżetu nie byłoby to aż tak wielkie obciążenie.
A co Wy o tym myślicie? Czy też uważacie, że 500+ powinno być wypłacane od momentu zajścia w ciążę?
Katarzyna
Zobacz również: „Nazywają mnie 2500”. Elwira ma 28 lat, jest w piątej ciąży i musi się z tego tłumaczyć