Obie jesteśmy dorosłe, więc każda z nas musi brać odpowiedzialność za własne życie. To naprawdę nie moja wina, że jej się gorzej powodzi. Ale na pewno moja zasługa, że ja mam lepiej. Mogła się uczyć jak ja, ale wolała się obijać.
Zobacz również: LIST: „Jestem samotną mamą. Nie pracuję, bo mi się to zwyczajnie nie opłaca”
Teraz sytuacja wygląda tak, że ona jest samotną matką i ledwo wiąże koniec z końcem, a ja dobrze zarabiam i ogólnie na nic nie narzekam. Planuję ślub, chcemy kupić mieszkanie i ostatnio sporo podróżujemy.
Za tydzień wylatujemy do Ameryki Południowej, co nie wszystkim się podoba...
Usłyszałam od siostry, że to nie fair. Może nie wprost, ale ewidentnie ma pretensje. Bo ona ma ciężko, a ja się rozbijam po świecie. Przepraszam bardzo, to co ja mam zrobić? Zrezygnować i oddać jej pieniądze z wycieczki?
Zobacz również: LIST: „Moi znajomi mają po 30 lat i nigdy nie byli za granicą. To jest kalectwo”
Pomagam tak jak chcę i mogę. Nie przyszło mi do głowy, żeby rezygnować z własnych marzeń, bo ona ma gorzej. Jako dorosła osoba musi wreszcie wziąć odpowiedzialność za swoje losy. Ode mnie i tak sporo dostaje, tak samo jak od rodziców.
No właśnie, oni też dziwnie zareagowali, kiedy powiedziałam o kolejnej dalekiej podróży. Bo druga córka nie ma na czynsz, a dziecko chodzi w dziurawych butach. Przykro mi, ale czy to moja wina? Na pewno tak nie uważam.
Czy Waszym zdaniem mogę z czystym sumieniem wybrać się na wakacje?
Ewa
Zobacz również: LIST: „Biedna rodzina ma żal, że jej nie pomagam. Zarabiam 15 tys. zł, a oni głodują”