Pracuję w sklepie, który znajduje się w galerii handlowej. Niby mamy całkiem dobrą klimatyzację, ale przy takich upałach i tak człowiek zdycha. Staram się regularnie pić, żeby nie zemdleć w tym zamkniętym pomieszczeniu, ale nie wszystkim się to podoba.
Zobacz również: LIST: „Ekspedientka mnie upokorzyła. Powiedziała przy wszystkich, że nie ma tak dużego rozmiaru”
Wczoraj doszło do naprawdę absurdalnej sytuacji. Stałam na kasie i obsłużyłam jedną klientkę. Podeszła druga, ale w międzyczasie sięgnęłam po butelkę wody. Dosłownie jeden łyk, a ona robi aferę. Jej zdaniem zachowałam się nieprofesjonalnie.
Podobno pracowała w handlu i wie, że to niedopuszczalne. Przy kliencie nie można jeść i pić.
Zgadzam się, że mielenie buzią w obecności kupujących jest nie na miejscu. Drugie śniadanie albo obiad spożywamy wyłącznie w czasie przerw na zapleczu. Ale woda to przecież nie jest kanapka z jajkiem czy inny śmierdzący bigos.
Zobacz również: Ekspedientka upokorzyła mnie w przebieralni. Usłyszałam rechot klientów
Tym bardziej w taką pogodę, kiedy naprawdę można się odwodnić. Czy ona by wolała, żebym tam zemdlała? Zupełnie nie rozumiem problemu. Oczywiście przeprosiłam, bo regulamin zabrania mi wdawania się w pyskówki. A uwierzcie, że miałam ochotę jej wygarnąć.
Nie dajmy się zwariować. Picie wody w czasie upału to nie jest żadna intymna czynność, ani brak taktu. Po prostu musisz to zrobić. Przez wiele godzin jestem na sali i nie mam możliwości wyjść do pokoju socjalnego.
A co Wy o tym myślicie? Miała słuszne pretensje?
Anna
Zobacz również: LIST: „Weszłam do sklepu w stroju kąpielowym. Obsługa mnie wyrzuciła!”