Nasza relacja zawsze była wręcz wzorowa. Zaprzyjaźniłyśmy się w pierwszej klasie gimnazjum i od tego czasu jesteśmy nierozłączne. Traktowałam ją jak siostrę, której nie miałam. Zwierzałam się, przyprowadzałam do domu, pomagałam sama z siebie.
Zobacz również: Wstrząsające wyznania: Młode Polki ujawniają smutną prawdę o macierzyństwie
W ostatnich miesiącach bardzo się to zmieniło i raczej nie z mojej winy. Trochę pobłądziła, zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Jest samotną matką, która wciąż walczy o należne jej alimenty. Trudna sytuacja, ale czy to powód by mścić się na mnie?
Czasami mam wrażenie, że ona za dużo oczekuje. Mam być na każde zawołanie.
Jak musi gdzieś wyjść, to od razu dzwoni, czy zostanę z małą. Gdy naprawdę nie mogę, to później kilka dni milczy obrażona. Zdarza jej się też narzekać, że potrzebuje coś kupić, ale jej nie stać. Czuję się wtedy zmuszona, żeby jej pomóc.
Zobacz również: Pokazała, w jakich warunkach mieszkają jej wnuki. Chce odebrać córce dzieci
Ta przyjaźń kosztuje mnie coraz więcej nerwów, czasu i pieniędzy. Robię to, czym powinna zająć się jej rodzina. Ale widocznie łatwiej prosić ciągle koleżankę, niż mamę czy rodzeństwo. Dla niej taki układ jest bardzo wygodny, a ja powoli mam dość.
Bardzo bym nie chciała jej stracić, tylko nie wiem jak mam to zrobić. Czuję, że muszę jej wreszcie postawić jakieś granice. Przestać się tak zgadzać i wytłumaczyć, że musi sama sobie radzić. Ja opiekunką i sponsorką już nie będę.
Chyba, że to ja jestem przewrażliwiona... Czy Waszym zdaniem ona mnie wykorzystuje?
Anka
Zobacz również: Po latach odezwała się do niej ciężarna koleżanka ze szkoły. Miała bezczelną prośbę