Nie jestem taka, że wciskam się w cudze życie i robię wyrzuty, kiedy ktoś ma inne poglądy. Tym razem byłam po prostu ciekawa, więc niezobowiązująco zapytałam. Jak kumpela kumpelę. Bez podtekstów, moralizowania i presji. To chyba naturalne, kiedy dziewczyna wychodzi za mąż.
Zobacz również: „Na moim osiedlu jest więcej buldogów francuskich niż dzieci. Same jałowe związki”
Moja koleżanka pobrała się w sierpniu ubiegłego roku. Na razie żadnych wieści o ciąży i w sumie nigdy nie wypowiadała się na ten temat, więc postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość. Pytam ją, kiedy planują dzidziusia, a ona robi skwaszoną minę.
Zareagowała tak histerycznie, jak gdybym przynajmniej obraziła jej matkę albo chciała ją zamordować.
Najnormalniej w świecie wkurzyła się na mnie i już nie chciała gadać. Powiedziała tylko, że czasami powinnam się zastanowić, zanim coś palnę. Dodała jeszcze, żebym się nie martwiła, bo kłopotów z płodnością nie mają.
Zobacz również: 29-latka ma już 6 dzieci. Usłyszała potworny komentarz na swój temat
No to ja już zupełnie nie rozumiem. Mogłaby się obrazić, gdyby walczyli o dziecko i nic z tego nie wychodziło. Wtedy faktycznie zaliczyłabym wpadkę. Ale tak? Znamy się jak łyse konie, więc mogła po prostu powiedzieć - nie twoja sprawa albo nie chcemy mieć dzieci.
Przecież ja bym to przyjęła, więc nie rozumiem teraz tej całej afery. Dziwnym trafem po tym pytaniu przestała się odzywać, a wcześniej wypisywała codziennie. W weekend miałyśmy się spotkać, ale też olała temat.
Uważacie, że powiedziałam coś nie tak i mogłam ją tym zranić?
Katarzyna
Zobacz również: Młody ojciec ostrzega przed związkiem z samotną matką. „To studnia bez dna”