Niektórzy mogą pomyśleć, że poznałam mojego narzeczonego niedawno. W ostatnich latach do Polski przyjechało wiele osób ze Wschodu. Ale wcześniej też byli, tak jak on. Pochodzi z polsko-ukraińskiej rodziny i urodził się tutaj. Nazwisko ma jednak typowe dla tamtych stron.
Zobacz również: LIST: „Od roku jesteśmy zaręczeni, ale ja odkładam ślub na później. Przez jego BRZYDKIE NAZWISKO”
Zawsze wydawało mi się fajne, bo nietypowe. Wiem jednak, że czasami sprawia trudności. Problemem jest poprawna pisownia, a ostatnio niestety także uprzedzenia. Niektórzy rodacy odczuwają przesyt sąsiadami.
Nie chcę tego komentować. Powiem tylko, że to niedorzeczne. Polacy emigrują i wszędzie czują się jak u siebie, ale innym chcą zabronić.
Tak czy owak, zbliża się wielki dzień, kiedy powiemy sobie "tak". Uroczystość cywilna, a może kiedyś nadrobimy zaległości w kościele i cerkwi. Z tej okazji trzeba podjąć decyzję co do nazwiska.
Zobacz również: LIST: „Przyjmowanie nazwiska męża po ślubie to głupota!”
Dla mnie to naturalne, by przyjąć to należące do męża, ale nasza sytuacja jest specyficzna. Jego nazwisko jest obce, mieszkamy w Polsce, nacjonalistów u nas coraz więcej, sytuacja obcokrajowców bywa różna.
Zastanawiam się czy to nie jest ściąganie na siebie kłopotów. Może lepiej zapomnieć o tradycji, ale mieć święty spokój - nawet narzeczony mi to sugeruje. Jednak mnie trudno się pogodzić z takim myśleniem. Jako żona chcę nazywać się tak samo jak mój ukochany.
Czy uważacie, że powinnam jednak przyjąć jego nazwisko?
Ewelina
Zobacz również: Zdradziła, dlaczego nie chce przyjąć nazwiska męża. Wszyscy popierają jej decyzję