Jakoś inaczej to sobie wszystko wyobrażałam. O ile ciąża i poród przebiegły całkiem sprawnie, tak macierzyństwo powoli zaczyna mnie nudzić. Kocham swoje dziecko i cieszę się z każdej wspólnej chwili, ale ile można? Wolałabym mieć też trochę czasu dla siebie.
Zobacz również: Internauci krytykują zaniedbaną mamę: „Przypomniałaś mi, że muszę kupić prezerwatywy”
Teraz o to trudno, bo od rana do nocy wszystko podporządkowane jest maleństwu. Z jednej strony to normalne, ale z drugiej... Chyba nie odnajduję się w roli całodobowej opiekunki. Chciałabym mieć chwilę wytchnienia od pieluch i butelek.
Coraz poważniej myślę o żłobku, bo 4 miesiące to moment, kiedy mogłabym się już zdecydować.
Nawet nie chodzi o to, że chcę wrócić do pracy. Właśnie nie, cieszy mnie ta chwila przerwy. Jestem zatrudniona w rodzinnej firmie, więc nikt mnie nie pospiesza. Plan jest taki, że dziecko do żłobka, a ja dalej na macierzyńskim. Może mniej oficjalnym.
Zobacz również: Właśnie tego oczekuje od Ciebie przyjaciółka, kiedy zostaje mamą
Wiem, że to strasznie brzmi, ale chciałabym się go "pozbywać" na przynajmniej 5-6 godzin dziennie. W tym czasie nie zdążymy nawet za sobą zatęsknić, a na pewno też nie stanie mu się krzywda. Traktowałabym to raczej jako czas odpoczynku od siebie.
Później odbierałabym dzidzię i znowu się cieszyła. Myślę, że taka przerwa pozwoliłaby mi spojrzeć na wszystko z dystansem. Ja jestem autentycznie zmęczona fizycznie i psychicznie. Choć wiem, że nie wypada się do tego przyznawać...
Myślicie, że dobrze to sobie wymyśliłam?
Alicja
Zobacz również: Twierdzi, że jego żona jest LENIWA. Bo w ciąży przestała sprzątać, gotować i prać