Pewnie wyjdę na jakąś materialistkę, ale nie w tym rzecz. Jestem skromną dziewczyną, więc bogactwo jakoś mi nie imponuje. Ale czasami wypadałoby pokazać gest. Udowodnić, że ci zależy. Ja staram się to robić przy wielu okazjach.
Zobacz również: „Zawsze sprawdzam, ile kosztuje prezent od chłopaka. Na Walentynki wydał 10 zł!”
Nigdy nie oszczędzam na prezentach dla mojego chłopaka. Od niego dostaję byle co. Ostatnio w tajemnicy przed nim wykupiłam nam weekendowy pobyt w górach. Niby się cieszył, ale już liczył, ile będzie musiał wydać na dojazd.
Kwiatków mi nie kupuje, bo zaraz zwiędną i się nie opłaca.
Nie dość, że za grosz romantyzmu, to jeszcze to liczenie każdego grosza. Do knajpy na kolację mnie nie weźmie, bo przecież mamy pełną lodówkę w domu. Upominku bez okazji nie przyniesie, żeby mnie "nie rozpuścić" (jego słowa!).
Zobacz również: Chciała, żeby zapłacił za nią rachunek na randce. Odpowiedź chłopaka zwaliła ją z nóg
Coraz bardziej mam tego dość. Słucham opowieści koleżanek i bardzo im zazdroszczę. Jedna dostała na rocznicę piękną bransoletkę. Inną facet co tydzień wysyła do kosmetyczki na jego koszt. A ja nic z tego związku nie mam.
Oczywiście go kocham, ale mówię o sprawach materialnych. Przecież to też się liczy. Dlatego, chociaż poza tym dobrze się dogadujemy, coraz częściej chodzi mi po głowie rozstanie. Albo żeby go przestraszyć i zmotywować do działania, albo znaleźć sobie kogoś hojniejszego.
Myślicie, że skąpstwo to wystarczający powód, żeby go rzucić?
Ola
Zobacz również: LIST: „Na randce chciał podzielić rachunek na pół. Kobieta nie jest w związku od płacenia!”