Dla nikogo w mojej rodzinie nie jest tajemnicą, że jeśli poczuję kiedyś instynkt macierzyński, to będzie oznaczało zbliżający się koniec świata. Nigdy nie chciałam zostać matką i mam wręcz alergię na małe dzieci. Po prostu nie potrafię się z nimi porozumieć.
Zobacz równie: "Zabroniłam przyjaciółkom przychodzić do mnie ze swoimi dziećmi"
Niemowlak jeszcze ujdzie, bo dużo śpi i nie potrafi mówić. Kilkulatki wyjątkowo działają mi na nerwy. Są głośne, wszystko brudzą, bywają bezczelne, złośliwe i zadają głupie pytania. Taki mam do nich stosunek i to raczej się nie zmieni.
Fakt, że chodzi mi konkretnie o dziecko mojej rodzonej siostry nie ma znaczenia.
Chłopczyk ma 5 lat, więc już nie maleństwo. Według mnie cierpi na ADHD, ale jeszcze go nie zdiagnozowali. Biega jak opętany i zniszczył już w ten sposób kilka rzeczy w moim mieszkaniu. W przedpokoju do dziś mam odbite na ścianie jego ręce, bo jadł czekoladę i postanowił się oprzeć.
Zobacz również: „Koleżanka PRZEWINĘŁA dziecko w moim salonie. To było bezczelne!” (Przeczytaj historię, o której mówi cały Internet)
Potrafi bezczelnie zapytać, dlaczego nie mam męża i dzieci. Cały czas mnie podpuszcza, żebym mu coś kupiła. Kiedy z dobrego serca dam mu coś do jedzenia - wybrzydza, pluje i kopie krzesło. Ja po prostu nie mam nerwy do takich spotkań.
A problem polega na tym, że siostra bywa z nim u mnie regularnie.
Czasami w przypływie szczerości mówię jej, że mam dość. Albo go wychowa i się nim zajmie, albo niech go zostawia z ojcem. Ona cały czas chyba myśli, że to żart. Myślicie, że mogę ją poprosić, aby ograniczała wizyty z dzieckiem?
Gosia
Zobacz również: „Pracuję w sklepie z zabawkami. Mam dość waszych dzieci”