Zawsze byłam bardzo samodzielna. Nawet jak kasy brakowało, to miałam swoją dumę i nie liczyłam na niczyją pomoc. Myślę, że to dzięki wyjazdowi na studia. Obce miasto, obskurny akademik, marne kieszonkowe i trzeba było sobie jakoś radzić. To mi zostało.
Zobacz również: LIST: „Nie wstydzę się, że mam 27 lat i żyję na garnuszku u rodziców. Inaczej się nie da!”
Na drugim roku już pracowałam, a dyplom broniłam mając stały etat i niezłą pensję. Przeprowadziłam się najpierw do koleżanki, gdzie płaciłam połowę czynszu, a teraz jestem na swoim. To znaczy, nadal wynajmuję, ale sama. O kupnie mieszkania też zaczynam powoli myśleć.
A moja siostra? Zawsze była trochę nierozgarnięta. Co najgorsze, trafiła na podobnego faceta.
Kocham ją, a jej męża bardzo lubię, ale trzeba to powiedzieć głośno. Są kompletnie niezaradni. Aż się dziwię, po co był im ten ślub, skoro nadal zachowują się jak dzieci. Niedawno obchodzili piątą rocznicę. W domu moich rodziców, bo siedzą im na głowie właśnie tyle czasu.
Zobacz również: TEST: Czy Twoi rodzice chcą, abyś wreszcie się wyprowadziła?
Dawno temu wynajmowali jakąś klitkę, ale po weselu dostali propozycję - przenieście się do nas, dostaniecie piętro i pomyślicie o kupnie czy tam budowie. To trwa od 5 lat, a rodzice są już tym wyraźnie zirytowani. Nie przypuszczali, w co się pakują.
Mama im sprząta i gotuje, a oni żyją jak na wczasach.
Dzieci się jeszcze nie doczekali, bo mają jakieś problemy natury medycznej. Jeżdżą na badania i możliwe, że trzeba będzie spróbować nawet in vitro. Ale to jeszcze nie powód, żeby tak nadużywać gościnności. Według mnie ten układ jest nienormalny. Też tak myślicie?
Justyna
Zobacz również: LIST: „Córka wyprowadziła się z domu, a teraz chce wrócić. Mąż i ja nie chcemy już z nią mieszkać!”