Jeszcze do niedawna wiedziałam, czego chcę. Zdałam świetnie maturę, dostałam się na studia, miałam szukać pracy. Związek traktowałam równie poważnie, ale ze ślubem wcale mi się nie spieszyło. Może za kilka lat. Ale nagle wszystko się zmieniło. Chcę założyć rodzinę jak najszybciej.
Zobacz również: Dzieci w ciąży. Uczennice podstawówki chwalą się rosnącymi brzuchami
Nie wiem, skąd taka zmiana nastroju i priorytetów. Hormony mam w normie i nic wielkiego w moim życiu się nie wydarzyło. Po prostu czuję rosnący we mnie instynkt. Rozczulam się na widok dzieci, marzę o weselu i czuję, że mogłabym zostać kurą domową.
Kiedyś liczyła się dla mnie kariera, a teraz chcę przewijać pieluchy i gotować obiadki.
Myślę, że wreszcie odnalazłam swoją drogę. To możliwe dzięki mojemu chłopakowi. Jest ode mnie starszy o kilka lat i świetnie nadawałby się do roli męża oraz ojca. Jeszcze nie wtajemniczyłam w moje plany, ale chyba by się zgodził.
Zobacz również: 21-letnia dziewica w 9 dni... straciła cnotę, wyszła za mąż i zaszła w ciążę!
Jak to sobie wyobrażam? Byle jak najszybciej. Znajdę byle jaką pracę na etat, zajdę w ciążę i pójdę sobie na L4. Studia sobie odpuszczę. Będę mogła rozkoszować się ciążą. Później urodzę, weźmiemy ślub (albo w odwrotnej kolejności) i będziemy szczęśliwi.
Ja na pewno. Czuję, że to jest droga, którą powinnam pójść. Może jestem jeszcze młoda, ale na pewno dojrzała.
Skoro mam takie marzenia, to znaczy, że jestem gotowa. Moje koleżanki panicznie boją się wpadki. Ja wręcz nie mogę się jej doczekać. Czy Waszym zdaniem powinnam posłuchać głosu serca i zaczynać realizację tego planu już teraz?
Maja
Zobacz również: 16-letni youtuberzy zostali rodzicami. Fani są zachwyceni niepełnoletnią rodziną