Pewnie sama powinnam to sobie wyliczyć. Problem w tym, że kiedy to robię, to zawsze dochodzę do wniosku, że dziecka nigdy nie urodzę. Na zdrowy rozum trzeba zarabia o wiele więcej, żeby żyć na jakimś poziomie. Ale na to się nie zapowiada. Nie wykonujemy prestiżowych zawodów.
Zobacz również: 300 zł nie wystarczyło na wyprawkę dla mojego syna. Mam ogromny żal do rządu
Ja jestem na zmianę albo opiekunką do dzieci albo ekspedientką. W tej drugiej pracy mam chociaż etat, ale minimalny. Mąż też nie przynosi do domu kokosów. Pracuje w magazynie jako operator wózka widłowego. 3500 zł razem. Czasami odrobinę więcej, ale taka jest średnia.
Mam na myśli płacę netto i przed opłaceniem wszystkich rachunków. Wtedy niewiele zostaje.
Wynajmujemy maleńkie mieszkanie za 1100 zł + ok. 200 zł czynszu. Do tego różne rachunki i jak 2 tysiące zostanie, to jest sukces. Oczywiście to nie oznacza, że cała reszta idzie na przyjemności. Gdzie jedzenie, paliwo, ubrania, kosmetyki, bilety i milion innych spraw. Zazwyczaj kończymy miesiąc z zerem na koncie. Ewentualnie stówka zostanie.
Zobacz również: Jestem za stara na macierzyństwo. Mam 28 lat i na dziecko jest już za późno
I jak mamy w takich warunkach i okolicznościach wychować dziecko? Wtedy to już na pewno nie zwiążemy końca z końcem. Tylko teorie na ten temat są różne i często słyszę, że wyjdzie w praniu. Zawsze jakoś to będzie i nie ma sensu rezygnować z marzeń.
A jeśli nie? Wolałabym nie być kolejną matką chodzącą po zasiłek do MOPS-u. Mam swoją godność. Nie mówię, że biedni są gorsi, ale to nie byłby wypadek przy pracy. Wiem, ile posiadam, więc powinnam wiedzieć, czym to się skończy.
Myślicie, że przy takich zarobkach jakoś damy sobie radę we trójkę? Na awans na razie się nie zapowiada.
Monika
Zobacz również: Moja mama nigdy nie pracowała, ale urodziła 5 dzieci. Emerytura jej się należy!