Pytam, bo usłyszałam ostatnio od pewnej "koleżanki", że będę się smażyła w piekle. Doszła do takiego wniosku natychmiast, kiedy dowiedziała się o moich rodzicach. Oni są ateistami i w naszym domu nigdy nie było miejsca na żadną religię. Dlatego mnie nie ochrzcili. Do komunii też oczywiście nie poszłam.
Zobacz również: LIST: „Ksiądz odmówił ochrzczenia córki, bo... nie podoba mu się jej imię. ŻĄDA zmiany!”
Zawsze wydawało mi się to mało istotne, w co kto wierzy i jakie sakramenty ma na koncie. Najważniejsze jest to, jak człowiek się zachowuje i czy można na nim polegać. Teraz widzę, że nie wszyscy oceniają na tej podstawie. Kilka osób odwróciło się ode mnie, kiedy sprawa wyszła na jaw.
"Przyjaciółka" rozgadała i zrobił się skandal. I to pomimo tego, że wszystkie jesteśmy pełnoletnie. Podobno dorosłe i mądre...
Gdybym wiedziała, że to takie istotne, to może bym wcześniej o tym powiedziała. Przynajmniej nie traciłabym czasu na tak ograniczone osoby. Przyznam, że jest mi z tego powodu przykro. Myślałam, że otaczam się mądrzejszymi ludźmi.
Do głowy by mi nie przyszło, żeby jednego dnia kogoś kochać (tak mi mówiła), a drugiego obrażać i udawać, że się nigdy nie znałyśmy.
A może coś w tym jest, że ci bez chrztu są zawsze beznadziejni i nie warto się ich trzymać?
Dominika
Zobacz również: LIST: „Ksiądz odmówił siostrze chrztu nieślubnego dziecka. Dobrze zrobił! Mogła myśleć, zanim rozłożyła nogi...”