Pewnie to nie jest pytanie do innych dziewczyn, ale może macie jakieś doświadczenia i coś mi powiecie na ten temat. Sprawa wygląda tak, że kilka lat temu, a dokładnie 4, bardzo zbłądziłam. Pierwsza miłość, totalna głupota z naszej strony i wyszło na to, że jestem w ciąży. Urodziłam w wieku 18 lat. Nasi rodzice próbowali nas zmusić do tego, żebyśmy byli razem, ale nie dało rady. Kompletnie do siebie nie pasowaliśmy. On był zupełnie nieodpowiedzialny. Zerwałam z nim kontakt i on nawet nie chce się widywać z dzieckiem.
Mój syn ma teraz 3 lata, a ja 21. Wiem, że to źle wygląda i większość ma na temat samotnych matek kiepskie zdanie. Zrobiłam źle, spieprzyłam sobie życie, ale nie chcę się poddawać. Nadal wierzę, że kiedyś się szczęśliwie zakocham. Boję się, że to tylko moje naiwne marzenia i nic takiego nigdy się nie wydarzy. Szczerze mówiąc, wątpię, żeby ktoś w podobnym wieku był zainteresowany panną z dzieckiem. Chłopcy w moim wieku są zazwyczaj zainteresowani zabawą, a nie odpowiedzialnością.
Nie chciałabym się wiązać z nikim starszym. Zresztą, już mniejsza z wiekiem. I tak nie wydaje mi się realne, żeby ktoś się zainteresował samotną mamusią, która niczego w życiu nie osiągnęła. Wiadomo, że nie zdałam matury, choć planuję to nadrobić. Studiów nie mam, pracuję dorywczo. Mam na utrzymaniu dziecko i cały wolny czas spędzam z nim. Rodzice bardzo pomagają, ale to mało zmienia... Ktoś, to odważyłby się pokochać mnie,dostałby w pakiecie jeszcze mojego syna. To chyba za dużo.
Wiem, że samotne mamy czasami znajdują miłość, ale raczej w starszym wieku. Wtedy dziecko jest już większe, one stoją na własnych nogach. A co ja mam powiedzieć? W tym wieku to jednak ogromny problem. Może nie dla mnie, ale dla każdego potencjalnego chłopaka... Próbowałam się z jednym spotykać, ale wystarczyło wspomnieć o dziecku i było po temacie. 20-latkowie boją się tego tematu i nawet im się nie dziwię. Też wolałabym się bawić.
Trochę się żalę, wiem. Ale dobija mnie myśl, że przekreśliłam szansę na normalne życie. Jestem skazana na samotność przez wiele lat, jeśli nie na zawsze. Wystarczyła chwila głupoty kilka lat temu... Chciałabym wierzyć, że przesadzam i wszystko się ułoży, ale to wyjątkowo trudne. Nie znam dziewczyn w moim wieku, którym by się to udało.
Wszystkie zostają same. Wiem, że za błędy trzeba płacić, ale ja nie mam już siły... Potrzebuję męskiego wsparcia. Na razie mam tylko syna, pracę, rodziców. Każdy dzień wygląda tak samo. A mam przecież także inne potrzeby.
Czy ktoś jest w takiej sytuacji i udało jej się to zmienić? Dajcie znać, co o tym sądzicie.
Paula