Pewnie jak u większości, u mnie w domu się raczej nie przelewa. Mamy dom, rodzice jakoś go utrzymują, ale opłaty zjadają większość zarobków. Czasami dostanę coś na ciuchy lub kosmetyki, ale nie za dużo. Tylko od święta coś sobie kupuję. Nie mam do nikogo żalu, ale wolałabym, żeby to jakoś inaczej wyglądało. Chciałabym móc sobie pozwolić na wszystko, jak wiele moich koleżanek. Chcą, to mają. Przy nich naprawdę zaczynam się czuć źle.
Niektórzy tylko narzekają, a ja chciałabym coś z tym zrobić. Pomyślałam, że sobie dorobię. Roznoszenie ulotek odpada, bo mieszkamy pod miastem i tutaj się tego nie robi. Żaden sklep, ani firma mnie nie weźmie, bo nie jestem pełnoletnia. Ale ostatnio moja sąsiadka pytała, czy nie znam kogoś, kto chciałby jej pomóc w domu. Chodzi o odkurzanie, mycie okien, przynoszenie zakupów itd. Powiedziałam, że się rozejrzę, ale tak naprawdę sama mogłabym się tym zająć...
Tylko wiadomo, jak to będzie wyglądało. Jak się znajomi ze szkoły dowiedzą, to na pewno będą się śmiali. W końcu byłabym sprzątaczką, a nie żadną „pomocą domową”. Co innego opiekować się małym dzieckiem, a co innego myć komuś podłogi... Mnie to nie przeszkadza, mogę nawet szorować toaletę, bo w domu robię to samo. Najważniejsze, że miałabym blisko do pracy, mogłabym się tym zająć po lekcjach i dostałabym za to konkretne pieniądze. Wreszcie nie musiałabym patrzeć na innych z zazdrością.
Nawet jeśli olałabym koleżanki, to jest jeszcze inny problem. Chodzi o rodziców... Może nie są najbogatsi, ale są dumni. Chyba nie chcieliby, żeby ich córka sprzątała u kogoś, jak jakaś żebraczka. Na dodatek u bogatych sąsiadów, którzy mieszkają za płotem i dobrze nas wszystkich znają. Nawet rozumiem, że to mogłoby być niezręczne. Potem spotykaliby się na drodze i ktoś od nich mówiłby mojemu tacie, że jego córka pięknie wytrzepała ich dywan... Chyba, że się za bardzo tym przejmuję?
Wiele razy widziałam w filmach, jak nawet najbogatsi rodzice wysyłają do pracy swoje dzieci. Nie po to, żeby sobie dorobiły, ale nauczyły się obowiązków i odpowiedzialności. Przecież moglibyśmy udawać, że ze mną jest podobnie. Moim zdaniem żadna praca nie hańbi. Niech się wstydzą ci, którzy leżą całymi dniami w domu i tylko czekają, aż rodzice wszystko podsuną im pod nos.
Chciałabym poznać zdanie kogoś z zewnątrz... Powiedzieć sąsiadce, że się tym zajmę? Czy wcześniej muszę o tym powiedzieć rodzicom i poprosić ich o zgodę?
Martyna