Sprawa jest niby błaha, ale dla mnie bardzo problematyczna. Podejrzewam, że dla innych też będzie, jeśli się dowiedzą. A więc, już pół roku temu zostałam zaproszona na ślub koleżanki ze studiów. Od razu się zgodziłam, potwierdziłam obecność z chłopakiem, mam nawet zaklepany nocleg i wszystko byłoby ok, gdyby nie późniejsze problemy zdrowotne.
Mniejsza o szczegóły, ale miałam ogromny kłopot z żołądkiem. Myślałam, że to zwykłe zatrucie, ale wcale nie ustępowało, a wręcz się nasiliło. Potem chwila przerwy i znowu. Na szczęście trafiłam niedawno do mądrego lekarza, który skierował mnie dalej i mam wreszcie diagnozę. To celiakia, czyli nietolerancja glutenu w diecie.
A ten jest wszędzie, bo nie tylko w pieczywie i makaronach, ale większości innych produktów. Wesele w takim stanie będzie raczej słabe.
Pewnie podadzą rosół z makaronem, którego pod żadnym pozorem nie mogę jeść. Do tego gulasz zagęszczony mąką, kanapeczki, cokolwiek. Nawet w produktach, które nie mają nic wspólnego ze zbożami, bardzo często czai się gluten, który producenci dodają z różnych dziwnych powodów. Muszę dokładnie czytać wszystkie etykiety, więc takie okazje niemal zupełnie odpadają. Nikt mi nie zagwarantuje, że danie jest „czyste”.
Stworzenie posiłku bez glutenu to sporo zachodu i trzeba się na tym znać. Zazwyczaj wychodzi trochę drożej, nie mówiąc o tym, że trzeba przejrzeć każdy skład produktów. I co ja mam teraz zrobić? Ślub jest niedługo i wątpię, czy coś takiego mi zorganizują. A z drugiej strony, nie chcę ich stawiać w niezręcznej sytuacji.
Dlatego zastanawiam się, czy w ogóle o tym wspominać...
Już to sobie wyobrażam – dzwonię, mówię w czym problem, a oni wpadną w popłoch. Catering opłacony, menu ustalone, a teraz dla jednej osoby trzeba wszystko wymyślać od nowa. Nie chcę być dla nich takim problemem, dlatego skłaniam się ku temu, żeby w ogóle o tym nie mówić. Pewnie się nie najem, ale nie widzę innego wyjścia.
Nawet sobie wymyśliłam, że wezmę do torebki coś swojego i zjem gdzieś ukradkiem. Nie chcę się czuć jak dziwak i jeszcze sprawiać kłopot gospodarzom.
Co o tym myślicie?
Tamara