Dziewczyny, chodzi mi po głowie może szalony pomysł, ale to chyba jedyny sposób, by wreszcie ułożyło się moje życie. Jestem młoda, ale przecież nie głupia. Związałam się z chłopakiem, na którym zawsze mogłam polegać. Kocham go od czasów liceum i nic się w tym względzie nie zmieniło. Mimo, że chyba powinno. Na początku studiów zamieszkaliśmy razem, od kilku lat jesteśmy małżeństwem. Wszyscy mówili, że trzeba z tym zaczekać, ale byłam go w stu procentach pewna. Teraz już nie jestem i chcę to ratować.
Wcześniej tylko podejrzewałam, ale nawet nie chciałam o tym myśleć. Coraz częściej wyjeżdżał w delegacje, chociaż nie pracuje na żadnym wysokim stanowisku. Wieczorami umawiał się z kolegami, ciągle wymyślał jakieś powody, żeby wyjść z domu. Myślałam, że to ja go nudzę. Potem okazało się, że po prostu bardziej interesują go inne dziewczyny. Nie będę mówiła o szczegółach, ale zdradzał mnie wielokrotnie. Prawdopodobnie wciąż to robi. Dlatego chcę zajść w ciążę i zatrzymać go przy sobie. Może wreszcie się uspokoi?
Wiem, że na pierwszy rzut oka to wydaje się nieodpowiedzialne, ale naprawdę nie mam innego pomysłu. Ja wciąż go kocham i mam nadzieję, że nowa sytuacja całkowicie go zmieni. Teraz czuje się chyba jak młody facet, który nie jest za nic odpowiedzialny. Żona niech siedzi w domu. Skoro nie widzi, to można zaszaleć na boku. Gdyby dowiedział się, że zostanie ojcem, to chyba musiałby wreszcie zmądrzeć i zdecydować się na wierność żonie i rodzinie.
On na razie nie chce słyszeć o dzieciach, więc nie wiem jak to zrobić. W akcie desperacji jestem gotowa schować gdzieś zużytą gumkę, pobiec do łazienki i sama się zapłodnić. Zrezygnowałam już z pigułek, ale on dalej się zabezpiecza. To trochę utrudnia sprawę. Mogłabym mu powiedzieć, że już nie musimy tak uważać, bo biorę dobre tabletki i ciąża nam nie grozi... Ale jeśli on sypia z różnymi kobietami na lewo i prawo, to mógłby mnie jeszcze czymś zarazić.
Mimo wszystko chciałabym spróbować. Przyjaciółka mówi mi, że to nie jest dobre wyjście. Twierdzi, że mój mąż może to ciężko przeżyć. Albo zmądrzeje i będzie tylko ze mną i naszym dzieckiem, albo na samą wieść ucieknie izostawi mnie z tym samą. Ale co ja mam do stracenia? Jeśli nic nie zrobię, to i tak zostanę sama, a tak jest jeszcze mała nadzieja...
To straszne, że mam takie problemy w tym wieku, tak krótko po ślubie. Myślałam, że faceci głupieją dopiero na starość. Kocham męża, chcę mieć z nim dziecko. Nie wiem tylko co on na to, więc może lepiej go jakośprzechytrzyć?
Marta